Parking pelen byl jeep'ow i "innych" cenniejszych aut.
Spedzilismy bardzo milo czas. Przede wszystkim kibicowalismy mojemu chrzestnemu - Andrzejowi Lemanskiemu . Startowal dwa razy i obydwa przejazdy zaliczyl do udanych.
W przerwie miedzy zawodami przeszlismy sie by zobaczyc stand wystawiennicze. Wszystko dla koniarzy. Podobal nam sie pomysl mierzenia konskich butow: na tronie!!
Wszystkim koniarzom towarzyszyly pieski, czasem nawet trzy. Byly to przede wszystkim male rasy. Spotkalismy jednak dwa dogi, ktore swoimi rozmiarami przypominaly konie, "lezace konie" w sloncu...
Sobota minela nam bardzo szybko. Pogoda byla przepiekna, krolowaly krotkie rekawki lub w ogole brak rekawkow. Mysle, ze nawet sie opalilismy!!