Strony

środa, 17 sierpnia 2011

Podere Belvedere w Vinci

Kilka godzin temu wrocilam z farmy rolniczej polozonej tuz nieopodal Vinci. Nie musze opowiadac, jak piekny widok rozciaga sie ze wzgorz Leonardo. Patrzac po prawej stronie widac szpiczaste, wysokie wzgorze. To Montecatini Alto. To niesamowite, przeciez jestesmy tak daleko od tego miasta?!


Zyc i nie umierac. Takiego samego zdania jest Floriano - wlasciciel Podere Belvedere. Wypatrzyl ten dom 7 lat temu i od razu sie w nim zakochal. Mimo tego, ze byl praktycznie ruina postanowil go kupic.


Powoli, o wlasnych silach przywraca go do zycia. A sil potrzeba naprawde wiele. Slonce prazy od samego rana, cienia mozna szukac tylko pod oliwkami.


Przed domem leza sterty kafelkow podlogowych. Nie chce wypowiadac sie, ile maja lat, bo sie na tym nie znam. Wiem, ze dom jest z 1700 roku!!


Kafelki czekaja, az dom bedzie gotowy i wtedy powroca na swoje dawne miejsce, czyli na podloge.
Floriano prowadzi farme biologiczna. Wszystko co uprawia jest naturalne, dojrzwajace na sloncu. Zadnej chemii ani pestycydow. Zobaczcie sami jakie wspaniale warzywa i owoce wyrastaja na terenach Vinci:




Melony sa w srodku zolciutkie i soczyste



Male figi, ale najslodsze jakie kiedykolwiek jadlam

Winogrona, odmiana Sultanina, z nich robi sie rodzynki

Czosnek wysycha na sloncu. Juz z daleka czuc jego zapach





Kwiaty cukinii sa tak duze, ze trudno dotrzec sama cukinie

Na poletku obok cukinii, dojrzewaja dynie o gigantycznych rozmiarach. Podobno wciaz sie wydluzaja!



















Najwiekszym zaskoczeniem byly dla mnie baklazany. Nie wiedzialam, ze rosna one zwisajac na "drzewku". Myslalam, ze rosna jak dynie, na ziemi. Roslina ma bardzo mocne lodygi, stad swobodnie utrzymuje ciezar niektorych baklazanow.
W dodatku roslina ma przepiekne fioletowawe kwiatki:


Na koniec przystanelismy przy poletku karczochowym. Sezon juz dawno minal, stad moglismy dostrzec jedynie staruszki karczochy, ktore przekwitly i wysuszyly sie na sloncu.


Oprocz uprawy oliwek i produkcji oliwy, w tym roku Floriano zalozyl tez winnice. Mlode pnacza beda musialy jeszcze troche podrosnac by mogly wydac winogrona.


I jak tu nie zakochac sie w tak pieknym miejscu? Zarazeni urokiem wzgorz Floriana pojechalismy w poszukiwaniu wiejskiego domu, ktory wynalazlam w internecie. Niestety pokrazylismy po okolicy, popytalismy sie tubylcow, ale nikt o "naszym" domu nic nie wiedzial. Musi byc gdzies dobrze schowany....