Rzecz dziala sie w Cireglio - frakcji Pistoi.
Miala zaczac sie o 16.30, ale wystartowano o 17.30 - jak tu we Wloszech bywa ("lekkie obsuniecie w czasie").
Kibice pieciu dzielnic nie mogli doczekac sie poczatku wyscigu.
Wszedzie gdzie sie dalo naklejono zdjecia jezdzcow:
Co jakis czas panowie oglaszali przez mikrofon, ze w oczekiwaniu mozna zjesc frytki lub bomboloni (paczki). Na mieso z grilla trzeba bylo poczekac, zobaczcie sami jakie ogromne kawaly grillowano:
Paczki jak cieple buleczki - ciagle ich brakowalo
Na miejsce przyjechal rowniez ksiadz, by poswiecic osiolki, jezdzcow oraz publicznosc.
Oto film, na ktorym widac jak ksiadz swieci osiolki i jezdzcow:
W koncu prowadzacy oraz jury zajeli swoje miejsca i rozpoczelo sie losowanie: ktory osiolek przypadniej ktorej dzielnicy.
Nastepnie jezdzcy ustawili sie na starcie i ruszyli. Niestety nie moge wkleic tu filmu, gdyz jest on zbyt duzy (ponad 130 MG). Wkleilam go na Facebooka, na profilu Mojej Toskanii.
Rozpoczelo sie glosne kibicowanie.
W druzynie kobiet wygrala dzielnica bialo-niebieska (Oltrefiume).
Radosc z wygranej
Wyscigi trwaly dosc dlugo, w przerwach ustawiala sie kolejka po frytki...
My tez sie skusilismy, a w oczekiwaniu na nowa dostawe Julcia pstrykala zdjecia (swoim aparatem):
Uwazam, ze bylo to sympatyczne wydarzenie. W odroznieniu od wyscigow konskich osiolki biegly wolno, czasem przystawaly. Jednym slowem: nie mogly zrobic sobie krzywdy. A kibicowanie wciagalo.
Wiecej zdjec na Facebooku (na profilu Moja Toskania).