Strony

czwartek, 18 października 2012

Zebranko

Moja mama jest kosmitka - tak powiedzialaby Julcia.
Pierwsze zebranie rodzicielskie zaczelo sie 20 minut pozniej (to raczej normalne, punktualnosc nie jest mocna strona tu we Wloszech). Czekajac na wezwanie do klas rodzice zebrali sie na lawkach przed szkola. Z jedna mama rozmawialam o zmianie butow, szukajac tak naprawde w niej oparcia. Mama ta spojrzala na mnie i odpowiedziala:
- Aha, widac ze jestes obcokrajowcem, bo tylko za granica dzieci zmieniaja obuwie. Ja jestem z Moldawii i tam tez sie zmienia buty.

Na pierwszym zebraniu rodzicielskim, na ktore przyszlo 5 rodzicow (na 14 dzieci) omawiano rozne sprawy. Jedna z nich, najwazniejsza byl brak telewizora! To tak jakby dzieci malo ogladaly filmow w domu. Istnieja takie rodziny, ktore zostawiaja swoje pociechy przed telewizorem przez kilka godzin. Tak, zeby miec swiety spokoj i robic swoje rzeczy. A tu jeszcze telewizor w przedszkolu.
- Bo fajnie byloby obejrzec rybke Nemo (Julcia chodzi do grupy o nazwie: rybki) - tlumacza nauczycielki.
Jeden rodzic poruszyl problem dziecka leworecznego. Wiec i ja zabralam glos w sprawie zmian obuwia na kapcie. Wydaje mi sie to proste i zrozumiale, ze jak dziecko wchodzi do budynku to od razu zdejmuje buty (ktore za chwile beda lub nawet juz sa kozakami). Zaklada kapcie przeciwslizgowe lub lekkie buty typu trampki, baleriny... Po osmiu godzinach siedzenia w zimowych butach dzieci maja przepocone nogi. Poza tym siedzac w jednej klasie przez tyle godzin szuraja po podlodze, klada sie na materacu... Potem dochodzi kwestia deszczu, blota... Chyba nie musze wyjasniac, wiadomo o co chodzi. A tu wyobrazcie sobie,ze zostalam przyjeta jak odludek! Wszystkie 6 osob (4 rodzicow i dwie nauczycielki) w ogole nie widzialy problemu. Nie zmienia sie obuwia, bo nie ma takich odgornych zalozen. W przedszkolu ani w szkole nigdy sie butow nie zmienialo. W zlobku tak. Na moje argumentacje typu: dzieci klada sie i spia na materacach na ktorych widoczne sa slady od brudnych butow, odpowiedziano mi, ze z zalozenia dziecko w przedszkolu powinno siedziec na krzesle, przy stoliku. Tak wiec nie powinno w ogole dotykac ziemi, raczkowac po niej.


Sprawa butow przeszla do historii, zostalam zbyta kilkoma zdaniami i pozostawiona samej sobie. Jeden rodzic powiedzial:
- A, rozumiem (problem). Moja zona jest Rosjanka i tez zmienia buty w domu.
Scieto mnie z nog nie pozostawiajac zadnej nadziei. Nauczycielka zakonczyla rozmowe:
- Jesli Julcia chce, to moze zmieniac buty.
Oczywiscie, ona to robi od pierwszego dnia przedszkola. Tylko, ze inni, lacznie z nauczycielkami (w dluuuugich kozakach) tego nie robia.