W centrum Pistoi wielkie porzadki. Z glownych uliczek ekipa zwija lampki swiateczne.
Wiekszosc barow jest zamknieta z powodu urlopu. U Francesco tez nieczynne, ale to dlatego, ze odnawia lokal. Z kolei bar w uliczce, ktora prowadzi do Placu Sali, "rozlozyl sie w lozku". Na spuszczonej "zaluzji" widnieje napis: "zamkniete z powodu grypy".
Szczerze mowiac, pierwszy raz w zyciu spotykam sie z takim napisem. Musialo sciac rowno wszystkich pracownikow. Ciekawe, kiedy otworza.
Poza tym w Pistoi po staremu. Niewiadomo tylko jak sie ubierac. Niby 12 stopni na plusie, ale jedni wciaz trzymaja sie ciezkich ubran zimowych i kozaczkow "na misiu", inni (tj.inne) natomiast czujac wiosne odslaniaja powabne dekolty...
+12 dla Wlochow to przeciez jeszcze zima:) Oj tesknie za conajmniej + 12 i zmiana otoczenia...
OdpowiedzUsuńI ja bym chętnie to + 12 poczuła...
OdpowiedzUsuń