Dzisiaj poznym poludniem kiedy wychodzilysmy "z kulek" (czytaj: Centrum Zabawy dla Dzieci) Julcia powiedziala:
- io pizza (tlum.:ja pizza).
Propozycje przyjela z entuzjazmem Magda, przyjaciolka Julci odpowiadajac:
-ja tez chce pizze.
Rodzice czyli my musielismy zadowolic pociechy. Wybralismy sie do znajomem pizzeri "Donna diablo". Mimo iz personel robi lekkie bledy w pisowni nazw wloskich (Margharita zamiast Margherita) pizza jest godna polecenia.
Przede wszystkim pieczona jest w piecu drzewnym. I to wychodzi jej na dobre.
Zjedlismy "Margharite" ze smakiem i udalismy sie do domow.
Ostatnie dni w Polsce sa tak intensywne, ze posty pisze dopiero wieczorem. Od kilku dni usiluje ugotowac nowa potrawe toskanska, by wam zaprezentowac. Jednak czas mi na to nie pozwala. Prosze o chwilke cierpliwosci.
Ps. Dla sledzacych bloga informacja, ze walizka meza jeszcze nie dotarla...
Ciekawa jestem gdzie ta walizka poleciała i ile swiata zwiedzi zanim sie odnajdzie :)
OdpowiedzUsuńMoze nalezaloby uswiadomic deilaktnie jak sie ta pizza nazywa :) jakims anonimem np :D hehehe
Pozdrawiam
Ewa
http://blog.calimera.pl/