Wczoraj spedzilismy caly dzien w rejonie Garfagnana. Pojechalismy na eko targ do miasteczka Filecchio, ktory wedlug mnie okazal sie niewypalem. Oprocz kursu tybetanskiego i wspolnego obiadu nie bylo nic innego.
Bylo zbyt wczesnie by zjesc obiad. A Julci burczalo w brzuchu. Przeszlismy wiec piechota do centrum miasta, w ktorym byl jedyny bar na cala okolice. Szczerze mowiac marzylo mi sie cieple cappuccino i moze cos do tego (czyt. slodki rogalik). I tu tez sie zawiodlam: po raz pierwszy we Wloszech znalazlam sie w barze, ktory na cala okolice oferowal tylko 1 slodki rogalik zapakowany w plastikowe opakowanie.
Zadnego swiezego wyrobu. Zero wyboru. Mysle, ze cappuccino tez nie bylo (nie odwazylam sie zapytac, podejrzewam ze mleka tam nie bylo).
Bar w Filecchio
Rozzaleni przenieslismy sie do miasta Barga. Ostatni raz bylismy tam 4 lata temu. Postanowilismy zobaczyc, co nowego sie tam dzieje... ( jutro cd. opowiesci). Sloneczko przygrzewalo.
Barga, 24.06.2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz