Moja tesciowa nie przestaje kupowac karczochow. Po prostu nie moze bez nich zyc.
Rowniez wczoraj wybrala sie na warzywne zakupy. Ponarzekala, pogrymasila, zeby sprzedawca ja dobrze potraktowal.
W koncu wziela 10 ogromnych karczochow. Jeszcze wybierajac juz myslala co z nich przyrzadzic.
Sprzedawca, jak zawsze mily dla Marii, dodal gratis natke pietruszki oraz lodygi wloskiego selera.
Jestem pewna, ze dzisiaj karczochy plywaja juz w oliwie, sa usmazone lub uduszone.