czwartek, 29 września 2011

Budyn po sienensku

Zrobie maly przerywnik i podziele sie z Wami bardzo sympatycznym przepisem rodem z Sieny. Nazywa sie Budyn po sienensku. Jest to ciasto, ktorego glownym skladnikiem jest ryz. Oto przepis:

Budyn po sienensku

Skladniki:
1, 5 litra mleka
500 gram ryzu
250 gram cukru
4 jaja
50 gram masla
150 gram owocow kandyzowanych
1 opakowanie cukru waniliowego
otarta skorka z 1 cytryny (ewentualnie pomaranczy)
50 gram orzechow pinolowych
50 gram orzechow wloskich
30 gram orzechow pistacjowych
kakao do posypania
cukier waniliowy oraz cukier puder do posypania


Przygotowanie:
W garnku zagotowujemy mleko, na ktore wrzucamy ryz i cukier. Gotujemy do momentu az wchlonie sie mleko. Jesli ryz jest jeszcze twardy, to dolewamy troche mleka.


W drugim garnku wbijamy jaja z cukrem waniliowym i maslem, nastepnie dodajemy owoce kandyzowane, starta skorke z cytryny lub pomaranczy, orzechy pinolowe oraz pokrojone na kawalki orzechy wloskie i pistacjowe.
Ugotowany ryz mieszamy wraz ze wszystkimi owocami kandyzowanymi i orzechami.
Tortownice wysmarowujemy maslem, wlewamy ciasto. Wierzch posypujemy cukrem pudrem, kakao oraz odrobina cukru waniliowego. Pieczemy okolo 40 minut w 250 stopniach.

Budinone alla senese
 

środa, 28 września 2011

Chlodna 25

Wszystkich, ktorzy w poniedzialek 3 pazdziernika 2011 wybierali sie na spotkanie ze Smakami Toskanii na Chlodna 25 bardzo serdecznie przepraszam, ale klubokawiarnia odwolala wydarzenie. Jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo spotkanie planowane bylo od wielu tygodni i uzgadniane ze szczegolami. Z przyczyn dla mnie niezrozumialych doslownie w ostatniej chwili zostalo anulowane.

Zapraszam na pozostale spotkania, ktore sa jak najbardziej aktualne. W najblizsza niedziele powracamy na Pola Mokotowskie. Bylo tak fajnie rozmawiac z wieloma fanami Toskanii, ze zawitamy tam jeszcze raz (my, tj. ja i fotograf, ktory wraz ze mna robila zdjecia do ksiazki). Serdecznie zapraszam! Pogoda ma dopisac, wiec przybywajcie liczni!

poniedziałek, 26 września 2011

Nowy tydzien

Dzien minal pod znakiem telefonow, uzgodnien, drukowania plakatow i szukania hulajnogi dla Julci...
Mialam opublikowac nowa potrawe toskanska, ale w ferworze pracy nie zdazylam. Zrobie to w nastepnych dniach.
Dostaje bardzo sympatyczne maile, w ktorych dowiaduje sie ze czytelnicy Smakow Toskanii zaczynaja przyrzadzac przepisy z ksiazki. Do tej pory same pozytywne opinie. Wlasnie przypomnial mi sie pan z Pol Mokotowskich, ktory zapytal czy w ksiazce znajdzie przepisy na pizze. Niestety nie.


Pizze wspomina rowniez moja corka. Oglada dobranocke i wola: pizza, pizza, pizza. Moja mama "zalamuje rece". Dogadza wnuczce kotlecikami, a dziecko pragnie wloskiej kuchni...

niedziela, 25 września 2011

Sloneczna niedziela

Dzisiejszy dzien byl naprawde przepiekny. Pogoda dopisala, dzieki czemu spotkanie na Polach Mokotowskich udalo sie wspaniale. Oto relacja:


Po spotkaniu przyszla pora pozegnania. Moj maz odlatywal do domu. Trzy dni spedzone w Polsce byly bardzo intensywne. Uczestniczyl w dwoch spotkaniach autorskich oraz byl na przyjeciu urodzinowym naszej znajomej. Napiety harmonogram. Prawde mowiac, nie bylo czasu zeby spokojnie usiasc i pogadac o domowych sprawach. Tak szybko zlecialo. Usiedlismy na lotnisku. Zamowilismy sobie kawe, ktora okazala sie napojem w jasno czarnym kolorze. W dodatku w mega kubkach. Daleko jej bylo do wloskiej kawy.


Na lotnisku odprawiali sie prawie sami Wlosi. Czyzby, tak jak moj maz, wyskoczyli do Warszawy na weekend?

piątek, 23 września 2011

Zyciowe niespodzianki

Dzisiaj moj maz zrobil mi najpieknieszy prezent jaki mogl zrobic na rocznice slubu. Wsiadl w samolot i przylecial  do Polski. Zabraklo mi slow na jego widok, bo takiej pieknej niespodzianki nie spodziewalam sie w najskrytszych marzeniach.
Dzisiaj mija 10 rocznica naszego slubu. Wszystkie swietowalismy zawsze razem. Tylko ta miala byc oddzielnie. A jednak nie. Udalo sie!!


Zycze wszystkim takich pieknych, niespodziewanych niespodzianek. To te wlasnie chwile zapamietuje sie do konca zycia. Dziekuje Ci, moj kochany mezu.

Spotkania z autorem

Ponizej zamieszczam prawie kompletna liste spotkan ze Smakami Toskanii. Czekam jeszcze na jedna odpowiedz, ale o niej ewentualnie poinformuje pozniej:

23 wrzesien 2011 - Cafee Galeria Sztuki, Zabkowska 13, Warszawa
godzina od 18-20
(http://www.caffee.stanowski.pl/)

25 wrzesien 2011 - Spotkanie z autorka ksiazki Aleksandra Seghi oraz autorka zdjec Magdalena Szwedkowicz-Kostrzewa odbedzie sie o godzinie 12 na Polach Mokotowskich, w Restauracji Merylin kolo jeziorka z fontanna. Dla wszystkich czytelnikow Smakow Toskanii degustacja potrawy toskanskiej, a jakiej to niespodzianka!! Serdecznie zapraszamy!!

www.aleksandraseghi.blogspot.com
www.smakitoskanii.blogspot.com
www.szwedkowicz-kostrzewa.pl


29 wrzesien 2011 (czwartek) - Kawiarnia Kafka, ul. Obozna 3, Warszawa
godzina od 18-20.
( http://www.kawiarnia-kafka.pl/ )

30 wrzesien 2011 (piatek) - Kawiarnia Malavi, Boleslawa Prusa 35, Pruszkow
godzina 18-20.
( http://www.cafemalavi.pl/ )

1 pazdziernik 2011 (sobota) - Kawiarnia Bookhousecafe, ul. Swietokrzyska 14, Warszawa
godzina od 18-20
( http://www.bookhousecafe.pl/ )

3 pazdziernik 2011 (poniedzialek) - Klubokawiarnia Chlodna 25, Warszawa
godzina od 19-21
( http://chlodna25.blog.pl/ )

4 pazdziernik 2011 - Uniwersytet Otwarty Pokolenia w Podkowie Lesnej,
godzina 17.30. Prelekcja pt.: "Toskania od kuchni"
Po prelekcji mala degustacja ciast toskanskich
http://www.ckiopodkowa.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=153&Itemid=98&lang=en )

5 pazdziernik 2011 -  Herbaciarnia Klimaty ul. Kościuszki 10, 05-822 Milanówek,

6 pazdziernik 2011 (czwartek) - Spoldzielnia Cdq, ul.Burakowska 12, Warszawa,
godzina 18-20
Do zakupionego napoju (kawki, herbatki itd.) spoldzielnia zaprasza na ciasto toskanskie gratis. Serdecznie zapraszamy!
( www.cdq.pl )

9 pazdziernik 2011 - Stara Cukiernia ul. Bankowa 1, Komorow,
godzina 18-20.
( http://www.stara-cukiernia.pl/ )

11 pazdziernik 2011 - Empik Megastore Junior, ul.Marszalkowska 116/122, Warszawa,
godzina 18
( http://www.empik.com/ )

12 pazdziernik 2011 - Restauracja Pizzeria La Provincia, ul. Piekna 42, Zalesie Gorne
godzina od 18-20
http://www.laprovincia.pl/ )

13 pazdziernik 2011 -  Centrum Kultury w Grodzisku Mazowieckim, ul. Spółdzielcza 9, Grodzisk Mazowiecki
godzina 19
Na spotkanie z autorem restauracja przygotuje specjalne menu skladajace sie z makaronow - przyrzadzonych wedlug toskanskiej tradycji.

14 pazdziernik 2011 (niedziela) - Gminny Osrodek Kultury Okey w Brwinowie
godzina od
Podczas spotkania bedzie mozna sprobowac roznych pysznosci toskanskich.
(http://www.ok.brwinow.pl/)

15 pazdziernik 2011 - Ursynoteka - Biblioteka na Zielonym Ursynowie, ul.6 sierpnia 23, Warszawa
godzina 17
( http://www.ursynoteka.pl/)
Podczas spotkania z autorem bedzie mozna sprobowac toskanskich wypiekow

16 pazdziernik 2011 (niedziela) - Winiarnia Wine Depot, ul. Nadarzynska 4, Zolwin
godzina 15-17
( http://podkowawinedepot.pl )


Serdecznie zapraszam!

czwartek, 22 września 2011

Strona w innej szacie

Jak widzicie ostatnio duzo spie... Tak naprawde to praktycznie sie nie klade. Szczerze mowiac kilka dni temu mialam niezbyt sympatyczna rozmowe. Jedna osoba dala mi do zrozumienia, ze jestem nikim. Takie zachowania wcale mnie nie doluja. Wrecz odwrotnie, napedzaja do jeszcze wiekszej pracy. Wczoraj napisalam kilkadziesiat emaili do roznych instytucji, rozmawialam z wieloma osobami na temat mojej ksiazki. Wszyscy sympatyczni i milo nastawieni do zycia.
W zwiazku z tym, ze malo spie postanowilam rowniez zerknac na bloga. Dostaje emaile od czytelnikow, ze czarne tlo z bialymi literkami nie jest zbyt czytelne. Udalo mi sie poprawic srodkowy pasek strony. Mam nadzieje, ze czyta sie teraz lepiej. Co do bocznych kolumn niektorzy pisza, ze jest w nich zbyt duzo informacji. Ja jednak nie potrafie ich usunac, gdyz uwazam za wazne. Zdjecia informujace o akcjach, w ktorych biore sa czescia mojego curriculum kulinarnego. To samo z wyroznieniami, z ktorych jestem bardzo dumna.
Obiecuje, ze jeszcze wroce do tematu szaty graficznej bloga. Musze tylko znalezc do tego odpowiedni moment.

środa, 21 września 2011

Glosy z Pistoi

Moje sasiadki mysla, ze wyjechalam na rozmowe w sprawie jakiejs pracy. Tlumaczylam im, ze wyszla ksiazki i jade ja promowac. Ale one i tak wymyslily swoja wersje. Kto wie co tak w ogole mysla?
Przed wyjazdem jedna z nich wychylila sie ze swojego tarasu i powiedziala, ze z trawnika pod blokiem moge troche uszczknac kopru, zeby zawiezc do Polski. Wizja naszego kraju jest dla nich tak odlegla, ze nawet nie probowalam tlumaczyc im co i jak.  Na poczatku kiedy moja tesciowa mnie poznala myslala, ze pochodze z kraju w ktorym niedzwiedzie chodza po ulicach. Dopiero jak przyjechala z nami na Swieta Bozego Narodzenia zmienila zdanie. Chociaz jadac do Polski wlozyla do walizki kilka paczek spaghetti... Bala sie, ze jej starszy syn umrze w Polsce z glodu."Oni tam maja wszystko" - mowila po powrocie swoim kolezankom. Ale one i tak maja swoja wyobraznie. I widza nasz kraj innymi oczyma...

poniedziałek, 19 września 2011

W wielkim miescie cz.II

Znow zabladzilam w Warszawie. Tym razem dojazd do centrum zakonczyl sie krazeniem po bocznych uliczkach. Wszystko przez rozbudowy, zamkniete odcinki glownych ulic dojazdowych. W koncu z poleczki auta wyciagnelam mape (minimum 20-letnia) i dotarlam do Arkadii.
Stojac w korkach wspomnialam o wiejskiej chalupie nad miastem Casalguidi. Jaki tam spokoj i cisza. Jedynym problemem jest krowa sasiada, ktora bezposrednio z drzewa wyjada winogrona.
A przeciez kiedys podobalo mi sie wielkie miasto? Znalam wszystkie ulice i skroty w stolicy. W piec minut przemieszczalam sie z jednej strony na druga. Teraz kompletnie sie w tym nie odnajduje. Odruchowo otwieram okno samochodu, by poczuc swieze powietrze. Ale w stolicy takiego nie ma. Halas, rozbudowa, smog, korki.
W piatek mam dojechac na Prage. Powoli zaczynam studiowac mape w googlach.... Niezastapiona Malgosia przeslala mi mape z obwodnica okolowarszawska. To ona bedzie pomocna na piatkowe przemieszczanie sie po miescie.

niedziela, 18 września 2011

Wspaniale sprawozdanie Ani

Wlasnie wrocilam do domu i wyladowalam ostatnie rzeczy z samochodu.  Przeczytalam bardzo wzruszajace slowa Ani z Bajkorady, zapraszam do lektury:


Aniu, dziekuje ze przyjechalas z cala rodzina! Zrobilas mi naprawde ogromna niespodzianke!

sobota, 17 września 2011

Dzien przed druga promocja

Na wstepie serdecznie dziekuje mojej mamie, ktora od rana latala ze mna po targu i "tonami" dzwigala warzywa na jutrzejsze gotowanie na zywo. Pragne podkreslic, ze na targu spedzilysmy 3 godziny!! Starannie dobieralysmy skladniki, to chyba takie "zboczenie zawodowe". Najpierw zbadalysmy sytuacje, potem podjelysmy decyzje.
Drugie podziekowania dla mojej siostry, ktora stala sie baby-sitter i opiekuje sie Julcia. A ja latam doslownie po wszystkich okolicznych miasteczkach, rozwieszam plakatay, rozdaje ulotki. Wyglada to cos jak jednoosobowy sztab wyborczy, z tym ze promujacy ksiazke. Jedna pani, zapytala mnie sie, czy bedzie  jutro bedzie mozna zjesc obiad za darmo. Ja odpowiedzialam, ze bedzie to degustacja potrawy toskanskiej polaczona z promocja ksiazki. Pani stwierdzila, ze na ten obiad przyjdzie, ale ksiazki nie kupi bo po co.
Od godziny 12 do 16 uczestniczylam w kiermaszu rekodzielniczym. Poznalam wspaniale artystki min. bizuterii Tiffany, filcowych broszek oraz wyrobow glinianych. Moje skromne dziela tez sie podobaly, zyskaly kilku fanow (a raczej fanek).

 Moje mini stoisko (zdjecie M.Szwedkowicz-Kostrzewa)

Z kiermaszu po 16 polecialam na wystawe wspanialego artysty - pana Wilkonia. A tam natknelam sie na cala elite z miasta i okolic. Pani z radia Bogoria, nadajacego z Grodziska Mazowieckiego, majacego duzy zasieg w okolicach, przeprowadzila ze mna wywiad. Jutro pojawi sie na promocji ksiazki.

 Wywiad dla Radia Bogoria (zdjecie Anna Krol)

Prawdopodobnie przyjdzie byly burmistrz oraz obecny burmistrz. Spotkalam tez ludzi obracajacych sie w swiecie wydawniczym, ktorzy potwierdzili swoja jutrzejsza obecnosc. Znany pan z Podkowy Lesnej przyjdzie jutro by robic fotoreportaz dla miasta. Zastanawiam sie, co to bedzie sie dzialo w dniu jutrzejszym?!
O 18 bylam w winiarni, by zostawic ogromne toskanskie gasiory i pare innych gadzetow regionalnych. O 19 wrocilam do domu i zaczelam przygotowania do jutrzejszego gotowania. Prawde mowiac, przygotowalysmy (ja i mama) troche dania w domu. Spodziewamy sie 100-150 osob, tak wiec nie bedzie raczej mozliwe ugotowanie tego wszystkiego podczas 2 godzin promocji ksiazki. Przez 4 godziny kroilam warzywa, a mama wrzucala do garow. W sumie 9 garow!!! O pomoc poprosilysmy wujka Bogdana, pozyczyl 3 mega-gary. Wypelnione sa tak ciezkie, ze bedziemy musialy je dzwigac we dwojke.
Powtarzam: co to bedzie jutro??

piątek, 16 września 2011

Walka z wiatrakami

W niedziele "wystepuje" w moim miescie. Powiadomiona jest cala okolica: znajomi, koledzy z podstawowki, liceum, znajomi mamy, znajomi znajomych. Dziala to tez na zasadzie poczty pantoflowej: jedna pani powie drugiej, a potem trzecia czwartej...Dodatkowo od dwoch dni wieszam ulotki na tablicah, slupach i slupkach. Pani z warzywniaka pozwolila na powieszenie na bramie wejsciowej. Pani z obuwniczego wywiesila w oknie sklepu.  Z tablicami informacyjnymi jest problem: plakaty zostaja zaklejane w blyskawicznym tempie. Ile tu sie dzieje w tej okolicy!!


Zastanawiam sie, ile przyjdzie osob. Na wszelki wypadek dodajemy, zeby kazdy przyniosl ze soba koc, bo spotkanie bedzie bardzo luzne, piknikowe (liczymy na dobra pogode). Problem tylko w tym, ile kupic skladnikow na danie, ktore mam wykonywac na zywo. Jutro z samego rana biegne na targ i musze miec wszystko poukladane: x kilo tego, x kilo tamtego. Pisze szyfrem, gdyz danie jest niespodzianka dla gosci. Mysle, ze wszystko zamknie sie w 60 kilo... Mam czas do jutra, do 8 rano...

czwartek, 15 września 2011

Wrazenia z pierwszego spotkania

Na wstepie chce bardzo serdecznie podziekowac tym wszystkim, ktorzy przyszli na spotkanie w kawiarni - lodziarni Per Tutti. Na poczatku zjawila sie pani Krystyna, ktorej corka mieszka w rejonie Wenecji. Sledzi ona mojego bloga i planuje, ze w przyszlym roku wakacje spedzi wlasnie w Toskanii.

Pani Krystyna opowiada mi jak poznala mojego bloga (zdjecie Malgorzata Lech)

Najwieksza niespodzianka bylo przybycie pani Ani z Lublina! Wziela ona autokar i po 3,5 godzinnej podrozy dotarla na spotkanie. Pani Aniu, to naprawde ogromny zaszczyt dla mnie i wyroznienie. Serdecznie dziekuje. Pani Ania planuje przybyc na inne spotkania. To jest niesamowite!

Panie z Per Tutti zadbaly o kazdy szczegol i czulysmy sie (po prawej fotograf Magdalena Szwedkowicz-Kostrzewa) jak na profesjonalnej konferencji (zdjecie M.Lech)

Kolejne podziekowania sle w kierunku pani Agnieszki, ktora upiekla cantuccini, opakowala je w piekna kokarde i mi je wreczyla.
Droga Malgosiu, Twoj ogromny bukiet ze slonecznikow wspaniale wkomponowal sie w toskanskie spotkanie. A prezent w postaci dlugopisu nie bedzie sie ze mna rozstawal. Moze pomoze on w napisaniu nastepnej ksiazki?
Karino: mam nadzieje, ze dobrze odpowiedzialam na zadawane pytania.
Na koncu podziekowanie dla kawiarni lodziarni Per Tutti, ze pomogla mi w zorganizowaniu wydarzenia.

 Okladka ksiazki (zdjecie Malgorzata Lech)

Bylo bardzo przyjemnie i rodzinnie. Jeszcze raz serdecznie dziekuje!

Pierwsze spotkanie z autorem

Emocje sa zbyt duze, by spac spokojnie. Do tego kot mojej mamy nie chce wyjsc z lozka, a nawet bardziej: nie chce zejsc mi z szyi. Tak wiec postanowilam zejsc na dol i poserwowac w sieci.
Odkrylam, ze ksiazke mozna dostac nawet na Allegro. Niesamowite, jak to w jednej minucie pozycja ta znalazla sie doslownie wszedzie. Kilka dni temu bylysmy z siostra w Empiku, by przeprowadzic wywiad. Sprzedawca stwierdzil, ze Smaki Toskanii to prawdopodobnie ksiazka kucharska. Nie byl jednak pewien.
Jestem bardzo ciekawa pierwszego spotkania z czytelnikami. Opisze o tym jutro, z samego rana.

środa, 14 września 2011

Drugi dzien sesji fotograficznej

Sesja powoli dochodzi do konca. Wlasnie "obcykujemy" ostatnia potrawe. Dzisiaj, ku wielkiemu zdziwieniu, doszlysmy do 16 potraw!! To naprawde absolutny rekord.
Z nowosci ciasto budyniowe, przepis z Sieny. Niedlugo podam przepis.
Z innych wydarzen dnia, to po raz pierwszy zobaczylam na wlasne oczy moja ksiazke. Duze emocje sie wlasnie zaczely!! Jutro pierwsze spotkanie z czytelnikami. Przypominam: Blue City, 1 pietro, kawiarnia lodziarnia Per Tutti, godzina 18. Serdecznie zapraszam!

wtorek, 13 września 2011

Pierwszy dzien sesji fotograficznej

Gotowanie zaczelo sie juz wczoraj i trwalo do polnocy. Nastepnie juz od 6 rano znow bylam w kuchni. I tak do tego momentu.
Sfotografowalysmy 10 potraw, czyli w normie (nasz rekord to 14, ale graniczylo to z cudem).
Udka zabie sie udaly, choc na mnie zrobily wrazenie.


Tak samo krolewskie krewetki duszone w winie i natce pietruszki.
Jutro znow ruszamy o swicie. Tym razem mamy do wykonania 15 potraw. To bedzie wyzwanie!

poniedziałek, 12 września 2011

Zagubiona w wielkim miescie

Dzisiaj od rana jezdze i odwiedzam miejsca, w ktorych beda odbywac sie najblizsze spotkania z autorem.
W najblizszy czwartek o godzinie 18 serdecznie zapraszam do Blue City, na 1 pietro, do kawiarnio-lodziarni Per Tutti. Zarezerwowalam wszystkie ostatnie stoly, w glebi kawiarni. Bedziemy mogli usiasc i pogadac o Toskanii i wszystkim z nia zwiazanym.
Po Blue City chcialam wstapic do Macro, w poszukiwaniu zabich udek. Potrzebuje je na jutro na sesje zdjeciowa. Z samego rana krazylam pod stolica i pytalam w marketach i sklepach spozywczych. Jest taki jeden w Otrebusach o sympatycznej nazwie Kurczak, w ktorym jest prawie wszystko. Tym razem pani sprzedawczyni powiedziala mi:
Mamy rozne dziwactwa, slimaki i inne, ale zabich udek nie.
Wracajac do stolicy: Warszawa tak sie zmienila, ze nie bylam w stanie znalezc odpowiedniego zjazdu do Macro. Krazylam, wjechalam w jakas boczna uliczke, znalazlam sie na stacji chyba Rakowa?? Przebudowy, brak dobrej sygnalizacji sprawil, ze calkowicie sie zagubilam... Musze od nowa nauczyc sie poruszac po Warszawie!!

niedziela, 11 września 2011

W Polsce

Wczoraj poznym wieczorem wyladowalysmy w Warszawie. Z Forli' wylatywalysmy  w krotkich spodenkach i bluzeczkach na ramiaczka. W Warszawie 20 stopni mniej. W samolocie na szybko wyszyscy sie przebierali. Buty klapeczki bez skarpetek pozostaly na nogach.
Poranek rozpoczelysmy w centrum handlowym. Zakryte buty, sweterki, grubsze spodnie.
Potem pojechalysmy do Miedzywinami , by omowic szczegoly spotkania. Moge Wam zdradzic, ze wraz z wlascicielem - rodowitych Wlochem, bedziemy gotowac podczas spotkania!! Juz nie moge sie doczekac!!

sobota, 10 września 2011

Nie po toskansku

Mialo byc toskanskie salami czekoladowe, ale wyszly ciastka kokosowe. Przepis nie pochodzi z Toskanii. Przygotowalam go, gdyz w spizarni znalazlam opakowanie wiorkow kokosowych... Wydaje mi sie sympatyczny i latwy do wykonania (sama go wymyslilam), dlatego nim sie dziele:

Kokosowe ciasteczka
Skladniki:
200 gram maki
100 gram wiorkow kokosowych
70 gram masla
60 gram cukru pudru
2 jaja

Przygotowanie:
Ze wszystkich skladnikow zagniatamy ciasto. Tworzymy gruby rulon. Zawijamy w celofan i wkladamy do lodowki na min.1 godzine. Nastepnie rulon tniemy na 1 cm - owe plastry, ktore kladziemy na blasze wysmarowanej maslem (lub na blasze wylozonej papierem do pieczenia).  Pieczemy przez okolo 15 minut w temperaturze 180 stopni.

ps.Podczas krojenia rulon splaszczyl sie, stad ciasteczka nie sa okragle.
ps.2 zdjecia wkleje w wolnej sekundzie (juz nie minucie)

piątek, 9 września 2011

Pomarzyc mozna

Caly tydzien mysle, jak tu nagle stac sie posiadaczka mnostwa pieniedzy, by moc wreszcie kupic dom marzen. Pierwsza mysla, jaka przeszla mi przez glowe, bylo zagranie w totka lub podobna gre. Wybralysmy sie z Julcia do kiosku ruchu i poprosilysmy najtansza zdrapke, za 1 euro. Wybrala Julcia. No i wygralysmy, z tym ze tylko 2 euro. Potem juz balam sie zagrac, choc pani goraco zachecala. Pewnie wiedziala,ze za drugim razem traci sie wygrana.
Nastepnego dnia tez cos nas (mnie) pokusilo i znow kupilysmy zdrapke za 1 euro. Wybrala Julcia i wygrala 5 euro!!!! Ale ma nosa dziewczyna!!
Przyszla do nas pani z agencji nieruchomosci. Na szybko zmienilam firanki we wszystkich pokojach, wysprzatalam taras, odkurzylam w kazdym rogu mieszkania. Wszystko w jedna godzine.
Niestety pani mnie zasmucila, bo obecne ceny nieruchomosci w blokach podupadly. Podobno teraz w modzie segmenty ze 100 metrami ogrodu.
Chyba musimy z Julcia isc jutro do kiosku i zdrapac pare kuponow. Obawiam sie jednak, ze wpadniemy w nawyk...

czwartek, 8 września 2011

Pomidory

W niedziele kupilismy troche pomidorow na przecier. Pozna pora zadzwonila znajoma meza i powiedziala, ze wpadnie z czyms do nas. To cos okazalo sie skrzynka pomidorow do przerobienia (plus mnostwo baklazanow, ktore tez musza byc przerobione). W odpowiednim momencie dla mnie: zatopiona w spotkaniach z autorem,  przygotowujaca prelekcje na spotkania na uniwersytetach, piszaca artykuly wrzesniowe, myslami pakujaca walizki...
Wiadomo, pomidory nie moga czekac az wroce z Polski. Nalezy przerobic je jak najszybciej. Obralam najprostsza metode ich przygotowania: umyte pomidory wrzucam w calosci do wody, zagotowuje je, zostawiam  kilka minut na gazie.


Nastepnie wyjmuje z wody, obieram ze skorki, miksuje blenderem.


Tak powstaje przecier, do ktorego nic nie dodaje (zazwyczaj wrzucalam troche soli, czosnek, bazylie).


Przelewam go do wysterylizowanych sloikow, ktore wkladam do garnka wypelnionego woda. Stawiam na gaz i pasteryzuje.


Nastepnie wyjmuje z wody. Sloiki stawiam do gory nogami, az zakretka nie bedzie "wybrzuszona".


Mysle, ze jest to najlepsze rozwiazanie na przecier pomidorowy. Potem, kiedy bede go uzywac moge zadecydowac, czy dodac czosnek, czy swieze liscie bazylii. Tak jest najlepiej.

wtorek, 6 września 2011

Rozne uroki mieszkania w bloku

Mialy racje starsze panie z parku. W niedziele wieczorem zaczelo padac, przestalo dopiero w poniedzialek przed obiadem.
Brzydka pogoda zatrzymala nas w domu. Julcia koniecznie chciala wygladac przez okno i obserwowac spadajacy deszcz. Na cale szczescie pochlonieta byla ogladaniem nieba. Ja natomiast zwrocilam uwage na blok naprzeciwko i na postac stojaca w oknie: gola golusienka, jak ja Pan Bog stworzyl!! Nie wierzylam wlasnym oczom. Starszy pan, tak jak my, ogladal spadajacy deszcz! Nastepnego dnia sasiadka z dolu zatrzymala mnie u siebie opowiadajac jak robic baklazany w oliwie (ktore mam nadzieje wykonac wkrotce...). Zwierzylam jej sie z mojego "odkrycia". Sasiadka zasmiala sie pod nosem i powiedziala:
to ty nie wiesz, przeciez on chodzi zawsze goly po mieszkaniu. Wystarczy, ze codziennie wyjrzysz przez okno okolo godziny 21 i zobaczysz jak paraduje goly po kuchni i przygotowuje sobie jedzenie!! Czyli, ze wszyscy wszystko wiedza. I do tego: codziennie wieczorem starsze panie z mojego bloku ogladaja darmowy peep show.

poniedziałek, 5 września 2011

Toskanskie mleczne ciasto

W ksiazce sprzed bardzo wielu lat znalazlam przepis na mleczne ciasto. Latwe i szybkie w wykoniu nie przekonywalo mnie iloscia skladnikow. Na 1 litr mleka podano, ze nalezy dodac 50 gram maki? To tak jakby mleko wrzucic do piekarnika i czekac, az "przeistoczy" sie w ciasto?! Postanowilam zmienic przepis, oto on:

Mleczne ciasto (Torta di latte)
Skladniki:
400 ml mleka
250 gram maki
3 lyzki cukru
3 jaja
1 opakowanie cukru waniliowego
1-1,5 lyzki cynamonu
maslo do wysmarowania blachy oraz bulka tarta do posypania blachy

Przygotowanie:
W misce rozbijamy jaja i miksujmy je z cukrem. Dodajmy mleko, cukier waniliowy i cynamon. Miksujemy. Dodajemy powoli make i miksujemy na jednolita mase.


Okragla blache smarujemy maslem oraz posypujemy bulka tarta.


Wlewamy do niej ciasto. Pieczemy 40-45 minut, az ciasto lekko zbrazowieje.

Torta al latte
Ciasto jest dosc dziwne, bo nie dodaje sie do niego proszku do pieczenia. Jest solidne, ale miekkie. Smakuje mlecznie i cynamonowo. W oryginalnym przepisie mowa o tym,zeby ciasto podawac zimne. Ja z ciekawosci sprobowalam jeszcze goracego i tez mi smakowalo.

niedziela, 4 września 2011

Bio targ w Olmi - wrzesien

Dzisiejszy targ biologiczny w Olmi zachwycal wyborem warzyw i owocow sezonowych. Byly pomidory (rozne rodzaje), baklazany, salata, fenkuly, cukinie, pierwsze dynie, melony, arbuzy, papryka, jagody, pierwsze jablka, gruszki, ostatnie truskawki i brzoskwinie.


Wielu sprzedawcow oferowalo sery wlasnej produkcji. Gigio z miasta Terriciola (prowincja Pizy) przywiozl pikanty ser dojrzewajacy w pieprzu.


Panie pieczace ciasteczka przygotowaly ciasto z figami: schiacciata con fichi. Rozeszlo sie w mgnieniu oka.


 W poblizu targu miejscowi juz od wczesnych godzin porannych siedzieli przed barem, czytali gazetki i komentowali ostatnie wydarzenia polityczne.
















Podobno mialo dzis padac. Rolnicy czekaja na ten moment juz od bardzo dawna. Niektorym winogrona wyschly na sloncu. Goraco zniszczylo winobranie. Mowi sie, ze w tym roku plony beda male, ale bardzo wysokiej jakosci.

sobota, 3 września 2011

Wiejski dom czesc VI

Jakis czas temu znalazlam ogloszenie o sprzedazy domu wiejskiego z terenem. Za zadne skarby nie moza bylo skontaktowac sie z wlascicielem. W koncu sami ruszylismy w poszukiwania, ale bez sukcesu. Chociaz teraz wiem, ze bylismy bardzo blisko...
Wreszcie udalo sie znalezc odpowiednia agencje nieruchomosci, ktora od razu skontaktowala sie z wlascicielem. Dzisiaj w samo poludnie pojechalismy zobaczyc dawno wyczekiwany dom.


No i zostalismy pod wrazeniem. Wiejska chalupa, pochodzaca prawdopodobnie z 1825 roku (wygrawerowana data na kuchennym kominku), prezentowala sie dobrze. Podloga prosta z pieknymi kaflami, drewniane bele w pomieszczeniach na dole bez zastrzezen.


W pokoju obok kuchni, gdzie wlasciciel trzyma wino i olej chwila horroru: stado myszy (a raczej szczurow) biegajacych po gasiorach. Brrrrr..... nasz domowy gekonek to nic przy tym, co widzialam dzisiaj!!

Na pietrze trzy duze pokoje z drewnianymi belkami na suficie. Tak jak to wymarzylam sobie w moim domu.


Widok z okna zapierajacy dech w piersiach: w oddali male sredniowieczne miasteczko Montevettolini. A wokol gaje oliwne i winogrona. No i bloga cisza!!


Teren przepiekny: 2 hektary oliwek i winogron. Gdzieniegdzie grusze, sliwy, kasztanowce, figi i jezyny. W czesci lesnej dziko rosnace szparagi, a przy drodze metrowy dziki koper.
Zadziwil nas fakt, ze krowa sasiada dosc oddalonego od tej posiadlosci, przychodzi sobie bezkarnie i wyjada winogrona prosto z drzew. To krowy jedza winogrona?!


Zostalismy pod wrazeniem. Przez kolejne dni bede miala o czym myslec. A tego domu nie bedzie latwo zapomniec...

piątek, 2 września 2011

Gekonek

Wlasnie zauwazylam, ze do sufitu w salonie przyssal sie gekonek. Czyzby bylo dla niego za goraco na zewnatrz i szuka schronienia w murach bloku?


Mnie troszke przeraza fakt, ze zostanie tutaj w  mieszkaniu. Moj maz nie chce go wyprosic na balkon, bo mowi, ze przynosi szczescie. Mnie jednak przeraza fakt, ze gekonek moze przemieszczac sie po pokojach i w nocy odwiedzi sypialnie. Brrr....

Sierpniowa ankieta

Oto wyniki ankiety z sierpnia. Pytanie brzmialo:
Co chwile wychodza nowe ksiazki o Toskanii:

1.Bardzo fajnie, kupuje je wszystkie - odpowiedzialo 20% ankietowanych

2.Wiem, powoli rynek sie nasyca, nie mozna przeciez kupic ich wszystkich - odpowiedzialo 60% ankietowanych

3.Dosc juz, ile mozna czytac o Toskanii - odpowiedzialo 20% ankietowanych.

A tymczasem wyszla moja ksiazka kucharska z przepisami toskanskimi....


Na pocieche moge napisac, ze jest to ksiazka kucharska, ktorej na rynku polskim brak. Kiedys w Empiku znalazlam jakis przedruk niemiecki pt. Kuchnia toskanska, nie majacy nic wspolnego z tym regionem. Byla Sycylia, Mediolan...
Natomiast moja ksiazka zawiera tylko i wylacznie przepisy z Toskanii. Potrawy przygotowywane osobiscie oraz natychmiast fotografowane przez wspanialego warszawskiego fotografa wyprobowane byly przez cala rodzine oraz znajomych, ktorzy przychodzili na degustacje.
Mam nadzieje, ze ta pozycja ksiazkowa nie bedzie nudna i ze Was zainteresuje. Zapraszam!

czwartek, 1 września 2011

Ogloszenie wynikow konkursu

30 sierpnia minal termin nadsylania przepisow pomidorowych. I oto jury wylonilo zwyciezce. Zostala nim Magda prowadzaca blog i profil na Facebooku pt.:


Oto zwycieski przepis:

Krem z pomidorow
Skladniki:
2 kg dojrzalych i miekkich pomidorów
zabek czosnku
garsc ulubionych ziól: bazylia, oregano, moze byc tez pietruszka
oliwa
filizanka mleka
sól, pieprz  (ewentualnie przyprawa typu warzywko), czerwona slodka papryka w proszku, cukier

Przygotowanie:
Pomidory nalezy sparzyc wrzatkiem i obrac ze skórki, nastepnie pokroic w cwiartki i wlozyc do duzego garnka. Dodac odrobine oliwy, czosnek, doprawic do smaku ulubionymi przyprawami i suszonymi ziolami, dodac takze cukier, który neutralizuje kwasny smak pomidorów. Gotowac na wolnym ogniu przez 20 – 30 minut. Gdy pomidory sa miekkie nalezy je zmiksowac na krem, nastepnie dolac mleko – tyle ile potrzeba by uzyskac pozadana konsystencje zupy.


Propozycja podania:
Goraca zupe pomidorowa nalewamy do glebokich talerzy, kazda porcje posypujemy serem mozzarella pokrojonym w paseczki, polewamy odrobina oliwy i gotowe! Kazdy wedlug uznania moze doprawic zupe swiezo mielonym pieprzem i granulowanym czosnkiem. Najlepiej smakuje z chrupiacym pieczywem, doskonale sa buleczki z dynii.


Gratuluje!