poniedziałek, 31 października 2011

Los slimaka

Tydzien zaczynam od przedstawienia fragmentow artykulu, ktory przeczytalam ostatnio w pewnym miesieczniku:
Pewne dwie przyjaciolki z lat szkolnych wpadly na pomysl zalozenia hodowli slimakow.  Rzecz dzieje sie w Toskanii, w okolicach Florencji. Wybraly wlasnie te zwierzatka gdyz bedac jeszcze dziecmi, dzieki przepisom dziadkow nauczyly sie je poznawac i cenic.
Dziewczyny zala sie, ze slimak zostal zapomniany we Wloszech, a przeciez jest to mieso tak bogate w proteiny oraz latwo strawne i malo tluste (tylko2%).
Hodowane sa na otwartym terenie w dwoch zagrodach: w jednej slimaki sie rodza i zyja okolo roku, az do momentu kiedy na muszli nie pojawi sie pasek. W drugiej natomiast tyja i tam koncza tez zycie...
Przed pojsciem do sprzedazy slimaki zostaja  "oczyszczone w srodku". Polega to na nie dawaniu im jedzenia przez kilka dni. Slimaki oczyszczaja uklad pokarmowy i tym samym sie wysuszaja. Wtedy sa gotowe na sprzedaz. Zostaja sprzedawane w pojemnikach z siateczka dzieki czemu mozna je przechowywac przez kilka miesiecy. Najlepiej wystawic je na zewnatrz, np.na balkonie.
Dziewczeta radza rowniez jak przygotowac slimaka do zjedzenia. Nalezy gotowac go przez min.45 minut w osolonej wodzie wraz z zabkiem czosnku. A potem przyrzadzic je w pomidorach, w oliwie, pociac drobniutko na kawalki i serwowac na kanapeczkach jako przystawke lub upiec na grillu.
Co wy na to? Ja po przeczytaniu artykulu bylam wstrzasnieta...

niedziela, 30 października 2011

Marradi cd.

Na Swiecie Kasztana w Marradi pewien komiczny pan wystepuje trzy razy dziennie. Robi przedstawienie dla dzieci.


Nazywa sie Paco Paquito i moim zdaniem jest stworzony do rozsmieszania. Dzieci smieja sie caly czas. A Paco wychodzi z siebie: skacze, rzuca sie na ziemie, podrzuca pilke, rozbiera sie i przebiera.


Jego przedstawienia sa rowniez edukacyjne. W wesoly sposob wyjasnia, ze nalezy sie myc, szanowac dzieci z innych krajow, uwazac przechodzac przez pasy itd...


Podczas przedstawienia Paco sprzedaje swoje dwa Cd. W zwiazku z tym, ze jego piosenki sa bardzo melodyjne, zakupilismy jego tworczosc...

Post o rozmarynie

Wrocilam do domu i usmiechnelam sie na widok posta Julii:

sobota, 29 października 2011

Domowy chlebek

Z pozostalej maki kasztanowej postanowilam wykonac chlebek. Przepis improwizowany. Wyszedl, wiec polecam.

Chleb kasztanowy

Skladniki na 2 bochenki:
250 gram maki kasztanowej
250 gram maki pszennej
30 gram swiezych drozdzy
pol szklanki mleka
1 lyzka oliwy z oliwek
garsc rodzynek
garsc pestek z dynii

Przygotowanie:
W cieplym mleku rozpuszczamy drozdze wraz z 1 lyzka maki pszennej. Odstawiamy do wyrosniecia. Do glebokiego naczynia wsypujemy dwa rodzaje maki, drozdze, oliwe, rodzynki i pestki dyni. Zagniatamy ciasto. Dzielimy na dwie czesci, formujemy dwa bochenki chleba. Obtaczamy kazdy z nich w mace. Odstawiamy do wyrosniecia w cieplym miejscu, przykrywamy sciereczka.


Po okolo dwoch godzinach wkladamy chlebki do rozgrzanego piekarnika (180 stopni). Pieczemy okolo pol godziny.


Rady: do ciasta chlebowego mozemy dodac rowniez pestki slonecznika, zurawine, sezam.... To co chcecie! Smacznego!

piątek, 28 października 2011

czwartek, 27 października 2011

Marzy mi sie Toskania

Wczoraj odwiedzili mnie bardzo mili goscie z Polski. Magda prowadzi profil na facebooku o nazwie "Marzy mi sie Toskania". Cieszy sie on ogromnym sukcesem, gdyz od roku czyta go ponad 5000 osob. Codziennie przybywaja nowi fani.


Staralam sie przyjac nalezycie moich gosci . Upieklam biszkopt jablkowy z cynamonem. Zeby bylo ciekawiej i barwniej dodalam "krwawe" jablka , ktore okazaly sie wspanialym elementem ciasta.


Magda ze swoim chlopakiem zakonczyli swoje wakacje w Toskanii i jutro ruszaja w strone Polski. Mam nadzieje, ze juz wkrotce znowu powroca  i tym razem bedziemy mogli zwiedzic Pistoie (wczoraj niestety padalo).

środa, 26 października 2011

"Za chwile" Swieta

Wczoraj bylam w jednym z wiekszych wloskich supermarketow. Zdziwilo mnie bardzo, ze wszedzie pelno Swiat Bozego Narodzenia. Przeciez przed grudniem jest jeszcze listopad i Halloween, ktore przywedrowalo z USA. Rzeczywiscie przy samym wejsciu stalo kilka duzych czekolad w ksztalcie dyni. A tak poza tym nic. Juz Boze Narodzenie: polki uginajace sie od Panettone i Pandoro oraz slodkosci dla najmlodszych.


Nie wiem czy zauwazyliscie na zdjeciu wozek z zakupami po lewej. Czy widzicie ile ktos kupil spaghetti!?

wtorek, 25 października 2011

Drugi kasztanowy dzien

Juz drugi dzien pogoda w kratke. Od pieknego sloneczka do kropli deszczu. Julcia oczywiscie nie usiedzi w domu, wiec wychodzimy rowniez w deszcz. Dzisiaj wybralysmy sie do centrum Pistoi, by kupic swiezutka ricotte.
Zostalo mi jeszcze duzo maki kasztanowej, w zwiazku z czym wykonalam nalesniki. A do srodka wlozylam wlasnie ricotte. Mozna dodac do niej rodzynki, bedzie jeszcze slodziej i milej. Mniam mniam...
Neccio czyli toskanski nalesnik kasztanowy

poniedziałek, 24 października 2011

Frittelle di castagne

Wczoraj tyle napatrzylam sie na pysznosci kasztanowe (zjadlam tylko pieczone kasztany), ze dzisiaj postanowilam zrobic cos w domu. Przepis rowniez z Marradi. Bardzo prosty, a smaczny.

Frittelle di castagne
Skladniki:
200 gram maki kasztanowej
100 gram cukru
150 ml wody
szczypta soli
bialy cukier lub cukier puder do posypania
olej lub oliwa do smazenia

Przygotowanie:
Do glebokiego naczynia wsypujemy make, cukier, sol i wlewamy wode.


Mieszamy lyzka tak, by uzyskac gladka plynna mase.


Nabieramy ciasto mala lyzeczka i wrzucamy na rozgrzany olej. Smazymy z dwoch stron. Kulki kasztanowe posypujemy bialym cukrem lub cukrem pudrem.


Uwaga: kulki kasztanowe smaza sie bardzo szybko.
Smacznego!

niedziela, 23 października 2011

Marradi cz.I

Pazdziernik to miesiac kasztanow. A najlepsze sa albo w gorach Amiatach albo w rejonie Mugello.


My jezdzimy do Marradi, ktore lezy prawie na granicy miedzy Toskania a Emilia Romania. Niektorzy zaliczaja je juz do Emilii Romanii, tak jak dzisiaj pewne dwie panie. Zapytalam je:
- Skad jestescie? Z Marradi?
- Nie, my jestesmy z Toskanii!

W Marradi juz od 48 lat organizowane jest Swieto Kasztanow. Przez cztery niedziele miesiaca je sie wszystko z kasztanem, poczawszy od ciast, dzemow, nalesnikow, skonczywszy na nalewkach.


Sa oczywiscie pieczone kasztany (mozecie obejrzej krotki film). Jeszcze cieple smakuja wysmienicie. Tym bardziej,ze Marradi lezy wysoko w gorach i dzisiaj rano byly tylko 2 stopnie. Stad caldarroste (pieczone kasztany) moga nas ogrzac choc na chwile.

 Mala porcyjka pieczonych kasztanow

To samo tyczy sie wina Cagnina, wspanialego slodkiego wina!

Oto kilka zdjec z dzisiejszego swieta:

Smazenie nalesnikow kasztanowych w patelniach o nazwie Testi


             



Pieczenie kasztanow

sobota, 22 października 2011

Swiezutkie jabluszka

Dzisiaj popoludniu wybralismy sie do pana Valentini, ktory ma hektary sadow jablkowych. Mieszka w okolicach Altopascio.


Prawde mowiac mialam nadzieje, ze bedziemy mogli troche "pozwiedzac" i oczywiscie pozbierac okragle cudenka. Niestety spoznilismy sie. Jablka zostaly zebrane 14 wrzesnia, a teraz przechowuje je sie w ogromnych kontenitorach, a niektore leza w chlodniach.


Ostatnimi zebranymi jablkami byly Pink Lady: male, twarde ale bardzo slodkie jablka.



Pan Valentini wyciagnal z chlodni nowosc: jablko o nazwie White Rose, ktore po ugryzieniu okazalo sie czerwone w srodku. Lekko mnie to przerazilo. Nie wiem dlaczego, ale skojarzylo mi sie z krwia. A moze to jablko wampirze?



Pan Valentini twierdzi, ze za kilka lat ten rodzaj jablka odniesie duzy sukces. Juz obecnie wyrabia z niego sok, ktory jest czerwony!
Jablka od Valentini sa wspaniale, biologiczne. Nie pryskanie, nie nawozone. Tak jak je natura stworzyla. Nasi znajomi kiedy uslyszeli, ze jedziemy po jablka tez poprosli o troche. W rezultacie kupilsimy prawie 100 kilo jablek!!


Tak sie zastanawiam,czy w poniedzialek nie przerobic paru kilo do sloikow....

piątek, 21 października 2011

Sredniowiecze w Ratuszu

W Ratuszu w Pistoi jedna z dzielnic miasta zrobila mini wystawe sredniowieczna. Juz od wejscia wita nas pani w kostiumie z epoki. I chyba tylko ta pani jest dla nas mila.


Pozostale nie mialy zbyt dobrego dnia. Wchodzac do sali rzuca sie w oczy stoisko z ciasteczkami: trzy rozne rodzaje. Spytalam sie, czy sa to ciastka typowe dla Pistoi.

Na to pani odpowiedziala, ze sa to ciastka toskanskie pochodzace ze sredniowiecza. Ale przepisu nie ma. Zeby je miec nalezy tak jak oni studiowac stare ksiegi, dokumenty i wtedy odkryje sie przepisy. Zamarlam.
Druga mila pani wkroczyla za nami do drugiej sali, tej ze sredniowiecznymi eksponatami. A raczej rekonstrukcja wiejskiego zycia. Chcialam zrobic zdjecie, a w tym czasie moja Julcia podniosla "line wystawiennicza" i chciala przejsc na strone ekspozycji. Pani doskoczyla mowiac, ze te liny sa specjalnie ustawione,zeby ustrzec sie przed takimi akcjami.


Prawde mowiac, jeszcze nigdy nie widzialam Wloszki lub Wlocha tak nastawionego do dzieci. Tu naprawde pozwala sie prawie na wszystko. Wiadomo male istoty nie stoja grzecznie w miejscu. Mozna zwrocic uwage w lagodny sposob. Ta pani jednak z lagodnosci nie miala nic.
Po wyjsciu szybko zapomnialam o dwoch niemilych paniach. Spojrzalam na Plac Bazyliki i grupke panow dyskutujacych w sloneczku. Zastanawiali sie, co dzieje sie w Ratuszu i czy warto isc czy nie.

czwartek, 20 października 2011

Chaos

Pierwszy dzien w toskanskim mieszkaniu. Walizki zrzucone w salonie, Julcia ktora chce sie bawic kamperem, domkiem i jednoczesnie jezdzic po hulajnodze. Wsrod buszu walizkowego kiepsko jej sie to udaje.

Totalny chaos. Sasiadki zorientowaly sie, ze wrocilam wiec zrobily male zebranie na klatce schodowej. Jedna z nich oznajmnila,ze praktycznie sprzedala mieszkanie i wyprowadza sie na druga czesc miasta. Jest to dla mnie bardzo zaskakujaca wiadomosc, tym bardziej ze tej starszej pani strasznie podoba sie tutaj, no i obok mieszka przyjaciolka od serca.  Widocznie cos sie stalo, ze musiala podjac taka decyzje.
Moja Julcia na obiad zjadla caaaaaaaaly talerz makaronu! Co chwile mowila: mniam, mniam. Moj maz pochwalil sie wczoraj, ze zrobil dzemy z figi. Wyjmuje sobie wiec malosolne ciasteczka i smaruje dzemikiem:

środa, 19 października 2011

Walizkowy dzien

Jak juz stali czytelnicy mogli sie zorientowac, nie lubie sie pakowac. Problem jest zawsze ten sam: nie przekroczyc wagi walizki. Podczas kazdego przyjazdu (czy w te strone czy w te) uzbiera sie mnostwo rzeczy. Tym razem musi ze mna jechac hulajnoga!
Dodatkowo Julcia obkupila sie: zimowe buty, cieple ubrania, przybyly jej nowe zabawki z ktorymi zwiazala sie emocjonalnie. Jednym slowem: troche tego jest do zabrania.
Wieczorem bede w Toskanii. Od czwartku bede informowac co sie tam ciekawego dzieje!

wtorek, 18 października 2011

Ostatnie spotkanie autorskie

Nie moge sie nadziwic, ze 40 dni w Polsce przelecialy jak szalone. Wczoraj po raz ostatni spotkalam sie z czytelnikami Smakow Toskanii. Pora wracac do Toskanii...
Zapraszam na relacje:


Do Polski przyjade w grudniu, tak jak zawsze, na Swieta. Podczas spotkan autorskich dostalam kilka zaproszen, by opowiedziec o kuchni toskanskiej. W zwiazku z tym spotkania z autorem beda kontynuowane.

poniedziałek, 17 października 2011

Niedzielne spotkanie

W niedziele odbylo sie kolejne spotkanie autorskie. Zblizam sie do konca mojego "tour". Powoli nieublagalnie nadchodzi moment pakowania walizki... Tymczasem zapraszam jeszcze na relacje z niedzieli:

niedziela, 16 października 2011

Sobota w ruchu

Dni leca jak szalone. W piatek dostalam zaproszenie do Radia dla Ciebie, programu pt.Leniwa Sobota. Dla mnie ta sobota wcale nie byla taka leniwa. Zapraszam na relacje:


Pani z Radia dla Ciebie wyrazila chec odwiedzenia radia, w ktorym pracuje w Pistoi. Byloby cudownie, zaprezentowalabym nasz program Up Magazine, w calosci prowadzony przez obcokrajowcow dla obcokrajowcow.

piątek, 14 października 2011

Przygotowania do Brwinowa

Dzisiaj istne szalenstwo w kuchni! Na dzisiejszy wieczor w Brwinowskim Osrodku Kultury pieke ponad 10 blach ciasta.



A fotograf Magdalena Szwedkowicz-Kostrzewa wziela na swoje barki upieczenie 200 buleczek rozmarynowo-rodzynkowych.
Jeszcze 4 formy i koncze na dzisiaj.
Serdecznie zapraszam na dzisiejsze spotkanie w Brwinowie. Zaczynamy o godzinie 18. Bedzie pokaz slajdow toskanskich, a potem slodka degustacja. Bedzie tez wloskie winko oraz herbatka na dzisiejszy chlodny wieczor. Przybywajcie!

Centrum Kultury

Wczorajszy przedpoludnie uplynelo w kuchni. Rozpoczelam wielkie pieczenie. Dzisiaj w Brwinowie spodziewamy sie okolo 100 osob. Upieklam tarte jezynowa: 5 duzych form. Jeszcze nie wiem ile wyjdzie form ciasta cukiniowego...
Czwartkowy wieczor to spotkanie w Centrum Kultury w Grodzisku Mazowieckim. Oto krotka relacja ze spotkania:

czwartek, 13 października 2011

Ankieta wrzesniowa

Pytanie wrzesniowe brzmialo:

W Toskanii oliwa o bardzo wysokiej jakosci, prosto od producenta kosztuje 10 do 12 euro za litr. Czy w Polsce kupilbys/abys toskanska oliwe za 40 zl/litr?

Oto odpowiedzi:

 

Tak, jesli jest ona najwyzszej jakosci - odpowiedzialo 57% ankietowanych

 

Najpierw kupilbym mniejsza buteleczke np.0,25 l by ja wybrobowac - odpowiedzialo 21% ankietowanych

 

Nie sadze zebym ja kupil/a, sa przeciez tansze oliwy np. z Grecji -odpowiedzialo 5% ankietowanych

 

Nie kupilbym/nie kupilabym, zbyt drogo - odpowiedzialo 15% ankietowanych

 

Reasumujac: niech zyje olwj z oliwek o najwyzszej jakosci!

 

 

środa, 12 października 2011

Dzien z Empikiem

Wczorajszy dzien nalezy do tych, ktore zapamietuje sie przez cale zycie. No w koncu nie na co dzien wystepuje sie na scenie Empiku!
Zapraszam na relacje:

wtorek, 11 października 2011

Peperonata

U Ani z Bajkorady peperonata na calego. Poczytajcie sami:


Ciesze sie, ze smakuje. Wiele osob po spotkaniu autorskim, na ktorym gotowana byla wlasnie peperonata, polubilo papryke i dusi ja niemalze codziennie. Niektorzy biora ja nawet do pracy i daja do sprobowania znajomym. Sa Ci, ktorzy wprowadzili akcent miesny, a niektorzy, tak jak Ania, dodaja makaron. Niech zyje peperonata!

poniedziałek, 10 października 2011

Dzien dzemowy

Dzemik cebulowy odniosl tak wielki sukces nie tylko w moim polskim domu, ale rowniez u znajomych (ktorzy prosza o pelne sloiczki) i na prezentacji ksiazki na Polach Mokotowskich, ze dzisiaj znow postanowilam go zrobic.


Tym razem obralam 1 kg cebuli, 3 ogromne jablka, wycisnelam sok z 2 cytryn oraz dodalam 450 gram cukru.  Dzem jest nadal slodki, dlatego polecam zmniejszyc dozowanie cukru (powinno byc 600-640 gram).

Niedzielne podwojne spotkania

Wczoraj mialam bardzo bardzo pracowity plan zajec. Podwojne spotkanie autorskie. Na relacje zapraszam jak zawsze na strone:

sobota, 8 października 2011

Dzem cebulowy

Certaldo slynie nie tylko z tego, ze zyl tam Boccaccio. Uprawia sie tam wspanialy rodzaj cebuly,  z ktorej wytwarza sie miedzy innymi dzem cebulowy. Mozna go dostac w kazdym sklepie w miescie.


Dzisiaj podam Wam przepis na dzem cebulowy. Bardzo latwy i dosc szybki do wykonania.

Dzem cebulowy w stylu Certaldo

Skladniki:
500 gram czerwonej cebuli
320 gram cukru
2 jablka sredniej wielkosci
sok z 1 cytryny

Przygotowanie:
Cebule kroimy na male kawalki.


Jablka obieramy ze skorki , trzemy na tarce. Na patelnie wrzucamy skrojona cebule, starte jablka oraz wycisniety sok z cytryny. Wszystko dusimy przez 25 minut.


Nastepnie dosypujemy cukier i pozostawiamy na wolnym ogniu przez okolo 30 minut.


Odstawiamy do ostygniecia. Smacznego!!


Ps. Cieply dzemik jest rowniez smakowity!

piątek, 7 października 2011

Wczorajsze spotkanie qlturalne

Przedstawiam nastepne sprawozdanie z serii jak minelo spotkanie autorskie:


Dzisiaj dzien wolny. Zlapie oddech. Poodpisuje na kilkadziesiat emaili. Z gory przepraszam tych, ktorzy do mnie pisza, a ja jeszcze nie odpisalam. Dzisiaj postaram sie tym zajac.

czwartek, 6 października 2011

Spotkanie w Milanowku

Przed spotkaniem autorskim postanowilam wstapic do moiejscowej ksiegarni i troszke poogladac. Weszla do niej rowniez jedna pani, ktora spytala sprzedawczynie o rade. Chciala fajna, lekka ksiazke do poczytania. Sluchajac rozmowy spontanicznie wyrwalo mi sie:
-To niech pani kupi  Smaki Toskanii.
Na to sprzedawczyni ukrocila rozmowe w dwoch zdaniach. Powiedziala,ze ksiazki o Toskanii sa takie same i pisane na jedna nute.
Spotkanie w herbaciarni Klimaty pokazalo, ze sa osoby ktore ciesza sie z pierwszej na rynku ksiazki kucharskiej z przepisami toskanskimi. Serdecznie dziekuje za wsparcie.
Oto krotka relacja ze spotkania:

środa, 5 października 2011

I po prelekcji

Nawiazuje do wypowiedzi Mazeny. Mysle, ze wczorajsze spotkanie mozna bylo nazwac prelekcja o kuchni toskanskiej. Nie byla to do konca prezentacja ksiazki. Tak naprawde doslownie kilka osob bylo nia zainteresowanych. Reszta chciala tylko posluchac ciekawego wykladu.
A oto relacja z wczorajszego dnia:

wtorek, 4 października 2011

Prelekcja

Wszystko gotowe do prelekcji na Uniwersytecie Otwartym w Podkowie Lesnej. Musze przyznac, ze jest to dla mnie duze wyzwanie. Na co dzien moje spotkania autorskie to luzna pogadanka na temat kuchni i zycia w Toskanii. Tutaj natomiast musze mowic do studentow przez poltorej godziny. Przygotowalam rowniez pokaz zdjec. Wybieralam je od kilku dni. Mam nadzieje,ze uda mi sie pogodzic mowienie oraz puszczanie slajdow. Nie mam z tym duzego doswiadczenia, stad moje obawy.

Jedno z moich ulubionych zdjec. Swieto Chleba w Altopascio (prowincja Lukki)

Relacje z prelekcji przedstawie dzisiaj wieczorem. Mam nadzieje,ze ktos bedzie mogl mi zrobic pare zdjec, ktore bede mogla tu "wkleic".

poniedziałek, 3 października 2011

Powrot na Pola Mokotowskie

Spotkanie z zeszlego tygodnia na Polach Mokotowskich odnioslo tak wielki sukces, ze wraz z fotografem Magdalena Szwedkowicz-Kostrzewa powrocilysmy tam i w miniona niedziele.
Oto relacja z wydarzenia:

niedziela, 2 października 2011

Kawiarnia Bookhousecafe

Wpadlam w szalony wir spotkan autorskich. Codziennie inna kawiarnia lub klubokawiarnia. Wczoraj popoludniu powrocilam do Warszawy na ulice Swietokrzyska. Zapraszam na krotka relacje ze spotkania: