Poszlysmy do zaprzyjaznionego sklepiku Giusy oraz Ezio. Jak zawsze po kawalek pizzy lub schiacciaty. Przeszlysmy pasazem i stwierdzilysmy, ze z osmiu istniejacych sklepow dwa z nich zamknieto. Teraz w witrynach przyklejone sa gazety. Przytlaczajacy widok.
Odwiedzilysmy sasiadke z gory, by dowiedziec sie nowinek i plotek z okolic. Niezbyt podnoszace na duchu. Sasiedzi z bloku obok zostali okradzeni w bialy dzien. Pani wyszla z psem na spacer, a jak wrocila to zastala mieszkanie "przewrocone" do gory nogami oraz ogolocone z preciozow i kasy.
Chlopcu z dolu ukradli rower. Rowniez w bialy dzien. Ktos zauwazyl, ze tylne drzwi bloku sa otwarte i czmychnal do piwnic.
Natomiast nowych sasiadow z gory po prostu nie ma. Bank nie przyznal kredytu i tym samym wszyscy zainteresowani znalezli sie w fatalnej sytuacji. Roberta, ktora tak spieszyla sie by opuscic swoje mury czeka na pieniadze. Ludzie, ktorzy mieli brac mieszkanie, wynajeli cos by przeczekac. Widocznie akonto, ktore dali za mieszkanie przepadlo?!
Czy to sa pierwsze widoczne oznaki kryzysu?
Olu, to jakby z Polski, a nie z Toskanii. Obys juz nie musiala zamieszczac takich pesymistycznych wpisow.
OdpowiedzUsuń