Moja tesciowa nie przestaje kupowac karczochow. Po prostu nie moze bez nich zyc.
Rowniez wczoraj wybrala sie na warzywne zakupy. Ponarzekala, pogrymasila, zeby sprzedawca ja dobrze potraktowal.
W koncu wziela 10 ogromnych karczochow. Jeszcze wybierajac juz myslala co z nich przyrzadzic.
Sprzedawca, jak zawsze mily dla Marii, dodal gratis natke pietruszki oraz lodygi wloskiego selera.
Jestem pewna, ze dzisiaj karczochy plywaja juz w oliwie, sa usmazone lub uduszone.
Piekne sa! Nigdy nie widzialam takich z liscmi, bo u nas mozna, co najwyzej, same glowki kupic :) A ty? Lubisz karczochy?
OdpowiedzUsuńLubie,ale w rozsadnej ilosci. Natomiast moja tesciowa jak zaczyna je przerabiac, to hurtowo... pozdr.
OdpowiedzUsuńPrzepieknie wyglada taki karczochowy bukiecik:)
OdpowiedzUsuńMMmm, chciałabym takich dobrze przyrządzonych, świeżych karczochów spróbować.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nigdy karczochów nie jadłam szczerze mówiąc a chciałabym je spróbować. Tu w Anglii raczej rzadko je widuję, prawie nogdy.
OdpowiedzUsuńto by sie moja tesciowa ucieszyla, gdyby Cie poznala! karczochy od rana do nocy! pozdr.,A.
OdpowiedzUsuńKarczochy piękne, Teściowa ok.:)
OdpowiedzUsuńScena jak z filmu "Pod słońcem Toskanii" - mojego ulubionego o Włoszech :)
Pozdrawiam
Ja też uwielbiam ten film! Już nawet nie wiem ile razy go oglądałam, bo praktycznie co chwila gości na moim ekranie!
OdpowiedzUsuńSUPER, SUPER, SUPER!!!
Swietnie to ujełas. Z karczochami mam problem jak ze szparagami. Raz wyjda a raz nie..chyba zalezy od ich swiezosci?
OdpowiedzUsuńA w Warszawie jest ulica Karczocha.
O to sympatycznie, ciekawe dlaczego ja tak nazwali? pozdr.,A.
OdpowiedzUsuńkarczochów jeszcze nie jadłam, wyglądają pięknie i ciekawe jak smakują, chętnie bym spróbowała...
OdpowiedzUsuń