Wczoraj dostalam emaila od mojej drogiej kolezanki Toskanki, cytuje:
czesc Alek, jak leci. (...) Posluchaj, czy znasz jakies mile toskanskie miasteczko, ktore mozna zwiedzic , niezbyt daleko (...). Jakis czas temu Linda i Laura powiedzialy, ze zjezdzilas duzo miasteczek toskanskich. Tak zeby pojechac sobie w niedziele, nie wiemy gdzie pojechac...
I tak to oto stalam sie przewodnikiem po Toskanii dla Toskanczykow. Czas wydac ksiazke we Wloszech. Nie o Polsce, ale o regionie, w ktorym mieszkam. A moze przetlumaczyc na wloski Slodkie pieczone kasztany?
To swietny pomysl!
OdpowiedzUsuńStare przyslowie mowi : "cudze chwalicie,swego nie znacie".Mysle,ze dla wielu Toskanczykow Twoja ksiazka bylaby doskonalym przewodnikiem.
Probowalabym tez "przemycic" do nich troche przepisow z kuchni polskiej...
Zabawna historia ale nie taka aż odosobniona. A ten pomysł z wydaniem po włosku jest bardzo trafiony i faktycznie spolszczyć ich trochę moznaby przy okazji:-) Moi znajomi Włosi kiedyś się zachwycali naszymi klasycznymi łazankami z kapustą. Byli zdziwieni ,że to polska potrawa.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJezeli np. Anglik moze opisywac Włochy, z humorem, ironią, sarkazmem to dlaczego Polka nie moglaby? Z umiarem oczywiscie. Czemu nie, o Wlochach o po wlosku. Ty dostrzegasz te subtelnosci ktore dla rodowitych Wlochow sa codziennoscia. Dostrzegasz te wszystkie fajne rzeczy, ktorych oni nie widza juz. Popieram, tylko jak to zrobic?
OdpowiedzUsuń