Pod naszym blokiem rosna dwa spore drzewa z owocami o nazwie kaki. Kusza swoim wygladem.
Kiedys zbierala je jedna sasiadka, kladla w piwniczce i tam sobie spokojnie dojrzewaly. Teraz sasiadka ma z 95 lat i nie wychodzi z domu. Zreszta wiekszosc mieszkancow bloku jest w tym wieku i nie sa zainteresowani zbieraniem owocow.
Teraz kaki sa obiektem zainteresowania przechodniow.
Wczoraj obserwowalam starszego pana, ktory ukryl sie w konarach drzewa i parasolka usilowal zdjac owoce. Wyszarpal mnostwo lisci. Kiedy tylko zauwazyl, ze patrze na niego, uciekl spod drzewa. Zebral jednak pol ogromnej siatki.
Z ciekawostek 100 gram kaki to 65 kcal. W 18% zawiera cukier, w 78,20% wode, 0,80% proteiny, 0,40% tluszcze. Owoc jest pelen witaminy C, beta-karotenu i potasu.
Pieknie wygladaja te drzewa! Niech sie przechodnie czestuja,szkoda,zeby takie delicje sie zmarnowaly.
OdpowiedzUsuńW Polsce sa dostepne, w marketach kosztuja ok. 1,5 zl za sztuke. Calkiem smaczne, przewaznie pochodza z Izraela. Nie widzialam ich w naturze. Ciekawe.
OdpowiedzUsuńOj zazdroszcze.
OdpowiedzUsuńA moze warto powiesic na drzewie informacje aby przechodzacy sie nie krepowali i czestowali,bo szkoda aby sie zmarnowaly.Waszej sasiadce pewnie też jest zal takich wspanialosci.
I wlasnie mi sie przypomnialo marnotrawstwo granatow na posesji nalezacej do wymiaru sprawiedliwosci w Cefalu (wiem wiem,to nie Toskania,ale zal dalej pozostaje:) ).