W Pistoi pada snieg raz w roku. Nastepuje calkowity paraliz miasta. W pracy u mojego meza kiedy zorientowali sie, ze pada dosc obficie, wszyscy rzucili sie do drzwi wyjsciowych i ruszyli do domu. O 13 moj maz wyszedl z domu w nadziei na powrot autobusem do pracy. Przez poltorej godziny stal na przystanku (inni czekali juz od 12 godziny). Nie przejechal ani jeden autobus.
Na drodze pustki, co jakis czas przejezdza samochod z zalozonymi lancuchami. Slychac go na kilometr, gdyz lancuchy wala o widoczny jeszcze asfalt.
Oliwki wygladaja jakos dziwnie kiedy przypruszone sa sniegiem.
Mieszkancy bloku stoja w oknach i obserwuja nietypowa pogode.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz