Od wielu lat Francesco nosil sie z zamiarem sprzedania baru. Ale jakos nikt sie nie trafial. Interes szedl coraz lepiej, bo Francesco potrafi zadbac o klientow. Jest bardzo mily, zamieni z kazdym slowo. A przede wszystkim zna na pamiec, co kto pije i je. Wystarczylo przekroczyc prog baru, a przygotowywal on ginseng dla mnie, dla tesciowej espresso a dla Julci spienione mleko z posypana na wierzchu czekolada. W godzinach 11.30-12 wypiekal pizze i wstawial ja do glownej barowej witryny. 5 minut i juz jej nie bylo.
Dwa tygodnie temu wiadomosc powalajaca wszystkich bywalcow z nog: Francesco sprzedal bar!! Przez tydzien mowilo sie tylko o tym. W koncu przyszli nowi wlasciciele, a raczej wlascicielki. Dzisiaj drugi dzien nowego personelu.
Zmienil sie nieco wystroj lokalu, na szczescie atmosfera jest rownie mila jak wczesniej. Brakuje jeszcze kawy ginseng, ale wlascicielki obiecaly ze juz wkrotce sie pojawi. Co chwile wchodzi ktos z ulicy i wola:" Czesc Francesco", po czym zdziwiony zatrzymuje wzrok na barmance. Trudno bedzie przyzwyczaic sie nam do nowej sytuacji, bo zzylismy sie bardzo z poprzednim wlascicielem. Niestety nic nie trwa wiecznie...
A co teraz robi Francesco?
OdpowiedzUsuńNiestety nie wiemy, co robi Francesco. Mam nadzieje, ze ktos sie dowie i rozpusci plotke po okolicy.
OdpowiedzUsuń