Widok na Serravalle Pistoiese od strony Castellina
Trafilismy na nia 15 sierpnia, wieczorowa pora.
Od godziny 16 byly atrakcje dla dzieci. O godzinie 19 najmlodsi czekali wciaz w kolejce by wymalowac sobei twarze.Julcia tez sie ustawila, a za nia jeszcze jedna dziewczynka. Niestety podszedl do nas pan informujac, ze ostatnie dwie dziewczynki nie zostana pomalowane, bo nie ma juz czasu. Sa juz spoznieni i musza przygotowywac sie do spektaklu. Rodzic zrozumie, ale 3-letnie dziecko nie. Obydwie dziewczynki ( w tym Julcia) byly bardzo smutne, bliskie placzu.
Pan lodziarz wlasnie ustawial sie z lodami, kasa pizzerii otworzyla "okienko" i wszyscy staneli w dluuuuuuuuuuugiej kolejce po zamowienie.
Spotkalismy znajoma Chiare, ktora pochwalila sie praca plastyczna syna Leonardo, ktora zostala wykonana w ramach zajec dla dzieci podczas tej festy.
Pojemnik na buutelke, made by Leonardo
Zeby rozweselic Julcie poszlismy na dmuchany zamek, ale nie moglismy sie doczekac wlasciciela. Rowniez tutaj Julcia byla bardzo rozczarowana.
Nie pozostalo nic innego jak zmienic "lokal" (o tym jutro).
Julcia nie miala chyba udanego wypadu. Gdzie nie poszla tam kicha. Trudno to wytlumaczyc dziecku a i dorosly by sie wkurzyl przy kazdej atrakcji obchodzac sie smakiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
http://blog.calimera.pl/
A podobno Wlosi tak kochaja dzieci?! Nie tylko swoje,ale i obce.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje,ze Julcia szybko zapomniala o przykrosciach.