wtorek, 31 maja 2011

W poszukiwaniu cienia

W Pistoi upal. Na Placu Sali wszystko stoi w sloncu. Panowie, ktorzy codziennie spotykaja sie, by wymienic sie wrazeniami z minionych dni (tematy polityczne oraz sportowe) przykucneli na murku miesnego.


Jakos ich ostatnio duzo. W chlodniejsze dni zostaja w domu i pewnie ogladaja telewizor (by potem moc o czym dyskutowac na placu).

poniedziałek, 30 maja 2011

Barbotta

Wreszcie mialam chwileczke, zeby zajac sie nowa potrawa. Naprawde ostatnio brak czasu, dzien wydaje mi sie coraz krotszy. Czyzby obcieli kilka godzin?
Dzisiaj proponuje potrawe z rejonu Lunigiana. Tereny malo znano, ale coraz czesciej odkrywane przez cudzoziemnow, w tym oczywiscie Polakow. Podaje przepis:

Barbotta
Skladniki:
  • 300 gram maki kukurydzianej
  • 1 biala cebula
  • 3 lyzki oliwy z oliwek
  • 50 gram startego parmezanu
  • 2 szklanki mleka
  • sol
Przygotowanie:
Cebule obieramy ze skorki, drobno szatkujemy i pozostawiamy 2 godziny w zimnej wodzie.

Cebule w wodzie mozemy pozostawic w paru kawalkach, a dopiero potem poszatkowac

Nastepnie odsaczamy ja, wkladamy do naczynia, do ktorego wrzucamy rowniez: make kukurydziana, mleko, starty ser, 2 lyzki oliwy z oliwek, sol. Dokladnie mieszamy (mozemy uzyc tez miksera elektrycznego,tylko na bardzo malych obrotach).
 
Prostokatna blache wysmarowujemy oliwa, po czym wlewamy do niej mase kukurydziana. Wkladamy do piekarnika na 35 minut, pieczemy w temperaturze 180 stopni.


Barbotte kroimy w kwadraciki i podajemy ja na przyklad z wedlina.

niedziela, 29 maja 2011

Swieto Czeresni w Lari


Wczoraj w Lari rozpoczela sie 55-ta edycja Swieta Czeresni w Lari. Miasteczko polozone w prowincji Pizy nazywane jest wlasnie "miastem czeresni". Wokolo sa sady owocowe i prawie wszyscy zajmuja sie ich produkcja. Oprocz sprzedazy swiezego produktu oferuja rowniez likiery oraz dzemy.

 Czeresnie sprzedawano rowniez w rozkach.To tak jak pop-corn w kinie?!

Duzo bylo Amerykanow, zainteresowanych Swietem

Sprzedaz odbywa sie w samym centrum jak i w prywatnych domach. Ludzie otwieraja swoje garaze i improwizuja sklepik:


Jesli zabraklo czeresni, to dowozono je trojkolowym wozikiem:


 Ciekawostka jest fakt, ze czeresnie maja mnostwo odmian. Wedlug lokalnych producentow najlepsza to Papalina, ktora niestety jest gatunkiem wymierajacym. Charakteryzuje sie tym, ze jest mala, ale bardzo bardzo slodka. W smaku podobna jest do innego cenionego gatunku, tj. Morella (pierwsze zdjecie ponizej)


Poznalam zwyciezce Zlotej Czeresni 2010 oraz wyroznionego producenta 2010, ktory jako jedyny w Lari ma drzewa czeresni Morella. Produkcja ma charakter czysto rodzinny. Nawet dziadek producenta (osiemdziesiecio-paro-letni) wchodzi na drabine i zbiera owoce.


 W Lari spotkalam Polakow ze Stalowej Woli. Moze zajrza tu na bloga? Pozdrawiam ich serdecznie.

Oto zdjecia zrobione z zamku Lari, widok na stoiska czeresniowe:


Nie obylo sie oczywiscie bez slodkosci. Bylo ciasto czeresniowe, a popoludniu smazono "Fritelle" z czeresnia.

Mozna bylo tez zjesc schiacciate z nutella oraz swiezymi czeresniami. Podawane na cieplo!

Dostalam kilka miejscowych przepisow na slodkosci z czeresniami. W tych dniach na pewno wybrobuje jednego przepisu...

Zawody w przeciaganiu liny, Bagni di Lucca


Wracajac z Lukki zahaczylismy zupelnie przypadkowo o miasteczko Bagni di Lucca. Odbywaly sie tam zawody w przeciaganiu liny. Nie byloby w tym nic dziwnego jesli chodziloby o dwie druzyny, ktore ciagna line. Tak naprawde chodzilo tu o przeciaganie jeepa. Kilka druzyn, skladajacych sie z ogromnych facetow sililo sie jak moglo, by miec najlepszy czas. Oto kilka zdjec:

By obejrzec te dziwne zawody wyszlo z domow (lub siedzialo w oknach) cale miasteczko. 


Nakrecilam tez krotki filmik tego, co sie dzialo wczoraj w Bagni di Lucca:




Dla zwyciezcow czekaly trofea i nagrody:


Wygrala druzyna z gorskiego miasteczka Montificatesi polozonego 15 km od Bagni di Lucca. Zeby bylo ciekawie, zwyciezcy nie byli Wlochami tylko Rumunami.
Zwyciezcy zawodow - Rumuni z Montificatesi

sobota, 28 maja 2011

Villa Costa w Toskanii


Dzisiaj poznalam przemila pania Polke. Nazywa sie Maria Bandoni.


Pani Maria prowadzi wlosko-polska rezydencje pod Lukka, dokladnie w miejscowosci Marlia. Przepiekna Villa Costa zaprasza na niezapomniane wakacje. Tu poczujecie sie naprawde wspaniale: wlascicielka mowi po polsku, sluzy rada i pomoca. Kazdego goscia traktuje specjalnie. Pani Maria jest bardzo goscinna.
Villa Costa to 7 apartamentow. Najmniejszy "La Torretta" (Wiezyczka) moze pomiescic dwie osoby. 


Jest naprawde przytulny. W dodatku posiada maly panoramiczny taras, na krorym mozna wspaniale odpoczac po calym dniu zwiedzana.


Natomiast pozostale apartamenty moga pomiescic od 5-7 osob.

"Casa Domenico"

Glowny dom schowany jest w zieleni, pelno jest tam drzewek cytrynowych i pomaranczowych.


Podczas mojej wizyty poznalam dwie polskie rodziny wynajmujace apartamenty. Jedna z nich odpoczywala na lezaczku przed domem. W planach jest budowa basenu dla gosci, to z pewnoscia spodoba sie kazdemu kto tu przyjedzie.


Pani Maria bardzo serdecznie zaprasza do siebie. Jej willa miesci sie w bardzo strategicznym miejscu. Blisko tu nad morze, mozna zwiedzic rejony Garfagnana, pojechac do Florencji lub do Pizy. Wszystko na wyciagniecie reki!