środa, 3 października 2012

List do urzedniczki

Droga N., urzedniczko ty moja,
zdaje sobie sprawe, ze praca na poczcie jest bardzo wyczerpujaca i wymaga wiele wysilku. Prosze Cie, zebys nastepnym razem zamiast wdac sie w rozmowe o przedszkolach i innych, zebys raczej zerknela na list do wyslania, ktory ci dalam i za ktory zaplacilam. Nastepnym razem przyklej kochana znaczek, bo ja nie mam zamiaru tracic poltorej godziny na: ponowne dojscie do twojego miejsca pracy, odstanie "kilometrowej" kolejki, zastanie innej urzedniczki (bo ty akurat masz dzisiaj wolne!) i tlumaczenie jej, ze wlasnie listonosz przyniosl mi z powrotem list do oznaczkowania, bo ty tego nie zrobilas!
O via (jak to sie mowi po wlosku)!


Droga N., wyobraz sobie, ze w momencie kiedy zadzwonil do drzwi listonosz, wlasnie pisalam rozdzial o Gabrielli, dziewczynie ktora codziennie, bez wzgledu na to czy to sobota czy niedziela, czy pada deszcz, czy wieje wiatr, budzi sie o 5 rano i idzie pracowac na swojej farmie. Orze pole, daje jesc zwierzetom, doi krowy, zagniata chleb, robi sery i dzemy i pasie owce oraz kozy. Jej dzien pracy konczy sie poznym wieczorem, okolo 23.
Twoj dzien zaczyna sie o 8.15, konczy o 13.30 (przedluzyli wam prace, bo do niedawna wychodzilas o 12.15). W niedziele lezysz plackiem i nawet nie wspomnisz o swojej pracy.
Prosze cie, skup sie przez 5 godzin dziennie, tak zeby inni nie musieli bezsensownie tracic czas na tzw. cretinate (tlum.kretynstwa)!
Aleksandra (wyjatkowo zdenerwowana)

ps.juz mi ulzylo :)
ps2. a swoja droga list musial dojsc do centrali w Sesto Fiorentino, zeby zorientowali sie, ze brakuje na nim znaczka... Pocztowcy, obudzcie sie!