środa, 10 października 2012

Swieto kasztana w Marradi odslona 1

Do Marradi jezdze od 7 lat. Swieto kasztana cieszy sie bardzo duzym zainteresowaniem.


W tym roku pierwsza niedziela zaskoczyla wszystkich. Po pierwsze mozna powiedziec, ze prawie nie bylo kasztanow. To wszytka wina suszy.


W rezultacie mozna bylo kupic tylko pieczone kasztany, w malutkich woreczkach, doslownie garsteczke (za 2,50 euro). Nic na wynos do domu.

 
Producenci ratowali sie czym mogli. Przerzucili sie na sprzedac jablek, gruszek i papryki.















Skusilam sie na zakup gruszek "pere volpine" o bardzo twardej skorce. Nadaja sie tylko do gotowania albo pieczenia (pani zachecala by ugotowac je w winie). Obieranie 1 kilograma tych gruszek zajelo mi z 40 minut...

Wracajac do Marradi: nie wiem czy ludzie wyczuli, ze nie bedzie kasztanow. Bo ich praktycznie nie bylo. Zazwyczaj przyjezdzaja autokary wypelnione turystami. Tymczasem przyjechal tylko jeden...
Dobrze, ze przygrywala grupa folklorystyczna. Ta sama od "x" lat. Ludzie klaskali w rece i podspiewywali.


Za nami dopiero pierwsza niedziela. Mamy nadzieje, ze w przyszlym tygodniu bedzie optymistyczniej. Jednak nie sadze, zeby nagle pojawily sie kasztany do kupienia na wynos.
Przedstawiam krociutki filmik, na ktorym mozecie zobaczyc jak pieczone sa kasztany:


No coz, zawsze mozna sie pocieszyc szklaneczka wina Cagnina...