Sympatycznego wieczoru Halloween'owego zycze ja oraz Julcia, ktora jest autorka rysunku ponizej:
Dolcetto o scherzetto?
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą festa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą festa. Pokaż wszystkie posty
środa, 31 października 2012
niedziela, 19 sierpnia 2012
Tylko nie do Spazzavento!
Festa w Spazzavento okazala sie najgorszym niewypalem sezonu, a moze i roku.
Po raz pierwszy nie polecam.
Mielismy ochote na pizze, przejezdzajac przez miasto zauwazylismy kartke "Festa di Mezzestate" (tlum. swieto polowy lata). W glebi, na otwartej przestrzeni ludzie przy stolikach.
- Cos fajnego - pomyslelismy i zaparkowalismy samochod.
Byla godzina 19.46 (podam z dokladnoscia, bo o tej godzinie pstryknelam pierwsze zdjecie).
Odczekalismy swoje, by byc zauwazonym. W koncu ktos wskazal stolik, nakryl obrusem, podal sztucce. Za jakis czas przyszla pani, podala menu.
Mielismy szczescie, ze wrocila i zapisala zamowienie. Inni panstwo, na przeciwko nas, siedzieli i siedzieli i czekali, az w koncu spytali sie czy ktos przyjdzie i zapisze, co chca zjesc.
Oczekiwanie mijalo nam na liczeniu pociagow. Okazalo sie, ze impreza organizowana jest przy samiutenkich torach. Chcecie zobaczyc? Oto film:
Wokol nas juz bylo nerwowo. "Dwa stoliki" spogladaly w dal, w strone kuchni i jak tylko ktos z niej wychodzil, interweniowali w sprawie wlasnego zamowienia. Jedna pani trzymala nerwowo noz w reku (ten do pizzy) i ostrzem walila w stol, coraz glosniej i glosniej. Jej znajomy (czy maz) dawno skonczyl przystawke, a ona wciaz czekala na swoja.
Po tym jak przejechaly 3 pociagi, i my zaczelismy spogladac na zegarek. Po jakis 90 minutach nie wytrzymalam i poszlam do organizatorow.
- Zrobcie chociaz pizze dla dziecka - orzeklam.
Julcia byla u kresy wytrzymalosci. Niestety rozplakala sie, na co zdenerwowane stoliki zareagowaly wspolczujac nam bardzo i jednoczesnie wymyslajac jeszcze bardziej w kierunku organizacji.
Mysle, ze zlosc nasilila sie jeszcze bardziej jak pan przyniosl 2 pizze i postawil na nasz stol. Pizze moja i meza - dla jasnosci, Julci nie! Dziecko musialo zjesc moja pizze, nafaszerowana czosnkiem (w opisie go nie bylo, a w rzeczywistosci tak i to duuuzo i grubo pokrojony). Margherita przyszla za jakis czas, jak Julcia byla zaspokoila pierwszy glod.
Z festy wyszlismy o 22.06 i juz tam nie wrocimy. Przykro mi, ze organizacja nie wypalila. Bylo tam tylu ludzi, a chaos jeszcze wiekszy. Nie bylo zadnej koordynacji. Kazdy robil wszystko i w rezultacie nic. Zycze, by w przyszlym roku bylo dobrze. Bo jesli nie, to ludzie po prostu juz nie przyjda.
ps. Pizza slooooooooooooona!
Po raz pierwszy nie polecam.
Mielismy ochote na pizze, przejezdzajac przez miasto zauwazylismy kartke "Festa di Mezzestate" (tlum. swieto polowy lata). W glebi, na otwartej przestrzeni ludzie przy stolikach.
- Cos fajnego - pomyslelismy i zaparkowalismy samochod.
Byla godzina 19.46 (podam z dokladnoscia, bo o tej godzinie pstryknelam pierwsze zdjecie).
Telewizor w tle, bo bedzie mecz pilkarski
Odczekalismy swoje, by byc zauwazonym. W koncu ktos wskazal stolik, nakryl obrusem, podal sztucce. Za jakis czas przyszla pani, podala menu.
Mielismy szczescie, ze wrocila i zapisala zamowienie. Inni panstwo, na przeciwko nas, siedzieli i siedzieli i czekali, az w koncu spytali sie czy ktos przyjdzie i zapisze, co chca zjesc.
Oczekiwanie mijalo nam na liczeniu pociagow. Okazalo sie, ze impreza organizowana jest przy samiutenkich torach. Chcecie zobaczyc? Oto film:
Wokol nas juz bylo nerwowo. "Dwa stoliki" spogladaly w dal, w strone kuchni i jak tylko ktos z niej wychodzil, interweniowali w sprawie wlasnego zamowienia. Jedna pani trzymala nerwowo noz w reku (ten do pizzy) i ostrzem walila w stol, coraz glosniej i glosniej. Jej znajomy (czy maz) dawno skonczyl przystawke, a ona wciaz czekala na swoja.
Po tym jak przejechaly 3 pociagi, i my zaczelismy spogladac na zegarek. Po jakis 90 minutach nie wytrzymalam i poszlam do organizatorow.
- Zrobcie chociaz pizze dla dziecka - orzeklam.
Julcia byla u kresy wytrzymalosci. Niestety rozplakala sie, na co zdenerwowane stoliki zareagowaly wspolczujac nam bardzo i jednoczesnie wymyslajac jeszcze bardziej w kierunku organizacji.
Mysle, ze zlosc nasilila sie jeszcze bardziej jak pan przyniosl 2 pizze i postawil na nasz stol. Pizze moja i meza - dla jasnosci, Julci nie! Dziecko musialo zjesc moja pizze, nafaszerowana czosnkiem (w opisie go nie bylo, a w rzeczywistosci tak i to duuuzo i grubo pokrojony). Margherita przyszla za jakis czas, jak Julcia byla zaspokoila pierwszy glod.
Z festy wyszlismy o 22.06 i juz tam nie wrocimy. Przykro mi, ze organizacja nie wypalila. Bylo tam tylu ludzi, a chaos jeszcze wiekszy. Nie bylo zadnej koordynacji. Kazdy robil wszystko i w rezultacie nic. Zycze, by w przyszlym roku bylo dobrze. Bo jesli nie, to ludzie po prostu juz nie przyjda.
ps. Pizza slooooooooooooona!
sobota, 18 sierpnia 2012
Festa w Serravalle Pistoiese
W tych dniach w Serravalle Pistoiese (jadac autostrada Florencja - Piza mniej wiecej po srodku: miedzy zjazdem (z autostrady) na Pistoie, a Montecatini Terme, po prawej stronie zobaczycie wlasnie to miasteczko, z charakterystycznymi wiezami) odbywa sie festa sredniowieczna.
Trafilismy na nia 15 sierpnia, wieczorowa pora.
Od godziny 16 byly atrakcje dla dzieci. O godzinie 19 najmlodsi czekali wciaz w kolejce by wymalowac sobei twarze.Julcia tez sie ustawila, a za nia jeszcze jedna dziewczynka. Niestety podszedl do nas pan informujac, ze ostatnie dwie dziewczynki nie zostana pomalowane, bo nie ma juz czasu. Sa juz spoznieni i musza przygotowywac sie do spektaklu. Rodzic zrozumie, ale 3-letnie dziecko nie. Obydwie dziewczynki ( w tym Julcia) byly bardzo smutne, bliskie placzu.
Pan lodziarz wlasnie ustawial sie z lodami, kasa pizzerii otworzyla "okienko" i wszyscy staneli w dluuuuuuuuuuugiej kolejce po zamowienie.
Spotkalismy znajoma Chiare, ktora pochwalila sie praca plastyczna syna Leonardo, ktora zostala wykonana w ramach zajec dla dzieci podczas tej festy.
Zeby rozweselic Julcie poszlismy na dmuchany zamek, ale nie moglismy sie doczekac wlasciciela. Rowniez tutaj Julcia byla bardzo rozczarowana.
Nie pozostalo nic innego jak zmienic "lokal" (o tym jutro).
Widok na Serravalle Pistoiese od strony Castellina
Trafilismy na nia 15 sierpnia, wieczorowa pora.
Od godziny 16 byly atrakcje dla dzieci. O godzinie 19 najmlodsi czekali wciaz w kolejce by wymalowac sobei twarze.Julcia tez sie ustawila, a za nia jeszcze jedna dziewczynka. Niestety podszedl do nas pan informujac, ze ostatnie dwie dziewczynki nie zostana pomalowane, bo nie ma juz czasu. Sa juz spoznieni i musza przygotowywac sie do spektaklu. Rodzic zrozumie, ale 3-letnie dziecko nie. Obydwie dziewczynki ( w tym Julcia) byly bardzo smutne, bliskie placzu.
Pan lodziarz wlasnie ustawial sie z lodami, kasa pizzerii otworzyla "okienko" i wszyscy staneli w dluuuuuuuuuuugiej kolejce po zamowienie.
Spotkalismy znajoma Chiare, ktora pochwalila sie praca plastyczna syna Leonardo, ktora zostala wykonana w ramach zajec dla dzieci podczas tej festy.
Pojemnik na buutelke, made by Leonardo
Zeby rozweselic Julcie poszlismy na dmuchany zamek, ale nie moglismy sie doczekac wlasciciela. Rowniez tutaj Julcia byla bardzo rozczarowana.
Nie pozostalo nic innego jak zmienic "lokal" (o tym jutro).
Subskrybuj:
Posty (Atom)