niedziela, 17 czerwca 2012

Wszyscy w strone morza

Nadszedl moment kiedy wyjazd nad morze staje sie "srednio przyjemny". Oto kilka powodow:
1. Korek na autostradzie. Juz od wczesnych godzin za Altopascio do wyjazdu Piza przesuwamy sie bardzo bardzo powoli. Jesli nie mamy telepassu, to jeszcze musimy stac w dluugiej kolejce by zaplacic za autostrade.
2.Brak miejsc parkingowych. Nad morze dotarlismy o godzinie 10 i mielismy jeszcze szczescie by znalezc wolny przesmyk. Pozniej nei bylo szans.


3.Na plaze trzeba wejsc w butach i najlepiej zeby w nich zostac. Piasek parzy i nie da sie po nim spokojnie przejsc (w cieniu 37 stopni).
4.Jesli chcemy sie wykapac, to z naszego koca musimy podskokami dobiec do wody i rzucic sie do niej.

 Ostatnie rzedy plazowiczow, w pierwszych bylo naprawde ciasno

5. Na plazy pelno ludzi, jeden obok drugiego. Jeden rozmawia godzinami przez komorke, inny pali nalogowo papierosy.
6.W zwiazku z tym, ze na piasku mozna ledwo wytrzymac, plazowicze stoja w wodzie. Tworzy sie tam lekki tlok. Woda goraca! (milo) Jeden plywa spokojnie, drugi skacze na glowke.
7.Powiem szczerze: wstalismy rano i w 2 minuty zdecydowalismy, ze jedziemy nad morze. Z tego wszystkiego zapomnielismy wziasc czegos do jedzenia.
Poszlam wiec do baru po kawalek pizzy dla Julci. Zaplacilam 3,50 euro.


Wydaje mi sie, ze to duzo.

Wole spokojniejsza plaze, mniej zamieszania. Lubie polozyc sie i wsluchiwac w szum morza, a nie w czyjas rozmowe z mama (chlopak obok mnie rozmawial dobre pol godziny z mama i zdawal jej relacje z calego tygodnia).
Lubie zapach morza, a nie papierosow, ktore zakopywane sa potem w dolku, obok recznika.