W pierwsza niedziele miesiaca w miasteczku Olmi (ok.15 km od Pistoi) organizowany jest targ bio. Wszystko naturalne, organiczne. Moge sie pochwalic, ze maz jest wspolorganizatorem tego pierwszego we Wloszech biologicznego targu.
Sa sezonowe owoce, warzywa, miody,dzemy, oliwa z oliwek, sery, mieso, makaron, sosy - kazdy produkt rygorystycznie bez konserwantow, pestycydow.
Ja, Julcia i znajomi ze Scandicci pojechalismy przejsc sie po nim po godzinie 11. Stanowczo za pozno. Wymiotlo warzywa i owoce. Zostaly dzemy, oliwa, makaron i sery. I stosko z pomaranczami, ktore wyciskalo rowniez z nich sok i sprzedawalo w kubeczkach. Swiezo wycisniete czerwone pomarancze to pychota i sama witaminka C!! Dodatkowo rozdawano kartki z przepisami zwiazanymi z pomaranczami i cytrynami.
Na drugiej stronie karteczki zaciekawil mnie przepis cytrynowy zwalczajacy zaziebienie i grype. Poczytajcie:
Skladniki na 1 osobe:
1 szklanka wody
2- 3 gozdziki
maly kawalek laski cynamonowej
pol cytryny
1 lyzka miodu
Przygotowanie:
Zagotowac pod przykryciem szklanke wody z gozdzikami i cynamonem (gotowac przez 5 minut). Do kubka wycisnac sok z polowy cytryny i dodac do niej lyzke miodu. Dolac odcedzony wywar gozdzikowy i pic gorace. Polozyc sie do lozka i przykryc sie koldra. Pic taki napoj 1-2 razy dziennie przez kilka dni.
Jakby dopadlo nas zaziebienie, trzeba sprobowac tego przepisu!!
niedziela, 6 lutego 2011
sobota, 5 lutego 2011
W pracy jak to w pracy
Rozne sa oblicza pracy. Kiedy pracujemy w prywatnych firmach - wyciagaja z nas ostatnie krople krwi. Musimy byc zawsze na "tip top", gotowi na "wszystko". Pracowalam kiedys w firmie w Warszawie u jednego Wlocha. Kiedy byl w biurze caly dzien musialam stac przy nim i byc do uslug. Nie moglam wyjsc nawet do toalety.
Praca w jednostkach publicznych wyglada calkiem inaczej. W Polsce powiewa jeszcze komuna i nadal obowiazuje bombonierka lub inny gadzet dla Pani w okienku lub przy biurku. We Wloszech czekoladek sie nie daje. Licza sie tylko i wylacznie znajomosci. Jesli ich nie masz - to masz przechlapane (czytaj: Twoja sprawa bedzie zalatwiona za.... a moze w ogole nie zalatwiona). Publiczne instytucje daja duza swobode w pracowaniu. To tak jak by byc wiecznie na wakacjach.
Kiedys w barze nad morzem przeczytalam na tabliczce:
"Dziesięć przykazań urodzonych zmęczonych:
1.Rodzimy sie zmęczeni i żyjemy by odpoczywać
2.Kochaj swoje łóżko jak siebie samego
3.Odpoczywaj w ciągu dnia by spać w nocy
4.Praca jest trudem
5.Jeśli widzisz kogoś odpoczywającego, pomóż mu
6. Nie rób tego dzisiaj, co możesz zrobić jutro
7.Rób ile mniej możesz i to co musisz na prawdę zrobić,
zostaw żeby zrobił to ktoś inny
8.Nikt nigdy nie umarł z nadmiaru odpoczynku
9.Kiedy przyjdzie Ci chęć do pracy, usiądź i poczekaj aż
Ci minie
10. Praca przynosi chorobę".
Pod moim blokiem od tygodnia kluja asfalt i wymieniaja rury od gazu. Codziennie po 10 metrow, zolwim krokiem ida na przod. Moze pod koniec lutego ujrzymy koniec prac.
Panow jest przynajmniej pieciu. Jeden siedzi w koparce, reszta patrzy (tj.pali papierosy, ziewa, rozmawia przez komorke).
Rozne sa oblicza pracy...
Praca w jednostkach publicznych wyglada calkiem inaczej. W Polsce powiewa jeszcze komuna i nadal obowiazuje bombonierka lub inny gadzet dla Pani w okienku lub przy biurku. We Wloszech czekoladek sie nie daje. Licza sie tylko i wylacznie znajomosci. Jesli ich nie masz - to masz przechlapane (czytaj: Twoja sprawa bedzie zalatwiona za.... a moze w ogole nie zalatwiona). Publiczne instytucje daja duza swobode w pracowaniu. To tak jak by byc wiecznie na wakacjach.
"Dzisiaj nasze komputery nie dzialaja.Musimy wszystko robic recznie" - rys.Aleksandra Seghi
Kiedys w barze nad morzem przeczytalam na tabliczce:
"Dziesięć przykazań urodzonych zmęczonych:
1.Rodzimy sie zmęczeni i żyjemy by odpoczywać
2.Kochaj swoje łóżko jak siebie samego
3.Odpoczywaj w ciągu dnia by spać w nocy
4.Praca jest trudem
5.Jeśli widzisz kogoś odpoczywającego, pomóż mu
6. Nie rób tego dzisiaj, co możesz zrobić jutro
7.Rób ile mniej możesz i to co musisz na prawdę zrobić,
zostaw żeby zrobił to ktoś inny
8.Nikt nigdy nie umarł z nadmiaru odpoczynku
9.Kiedy przyjdzie Ci chęć do pracy, usiądź i poczekaj aż
Ci minie
10. Praca przynosi chorobę".
Pod moim blokiem od tygodnia kluja asfalt i wymieniaja rury od gazu. Codziennie po 10 metrow, zolwim krokiem ida na przod. Moze pod koniec lutego ujrzymy koniec prac.
Panow jest przynajmniej pieciu. Jeden siedzi w koparce, reszta patrzy (tj.pali papierosy, ziewa, rozmawia przez komorke).
Rozne sa oblicza pracy...
piątek, 4 lutego 2011
Cenci
W karnawale nie brak slodkosci. Milo Was zaskocze, bo we Wloszech robi sie takze faworki. Z tym, ze w zaleznosci od regionu, zmieniaja one swoja nazwe. I tak na przyklad w regionie Marche nazywaja sie Sfrappe, a w Toskanii cenci. Od faworkow polskich roznia sie ksztaltem. Nie przeklada sie ciasta przez naciecie w srodku. Robi sie ogromne prostokaty (w Toskanii) i smazy na oliwie.
Podaje przepis:
250 gram maki
25 gram rozpuszczonego masla
25 gram cukru
2 jaja
3 lyzki rumu lub Vin Santo
1 lyzka cukru waniliowego
szczypta soli
cukier puder lub zwykly cukier do posypania
oliwa do smazenia
Przygotowanie:
Usypac gorke z maki, zrobic dziurke, wbic jaja, dodac cukru,cukru waniliowego, masla, soli i rumu. Wyrobic ciasto, przykryc sciereczka, odstawic na godzine.
Nastepnie rozwalkowac ciasto i wycinac prostokaty o wymiarach 20 cm * 3 cm. Smazyc na glebokim, rozgrzanym oleju do momentu kiedy dostana zlotego koloru. Gotowe posypac cukrem pudrem lub zwyklym cukrem.
Podaje przepis:
Cenci
Skladniki: 250 gram maki
25 gram rozpuszczonego masla
25 gram cukru
2 jaja
3 lyzki rumu lub Vin Santo
1 lyzka cukru waniliowego
szczypta soli
cukier puder lub zwykly cukier do posypania
oliwa do smazenia
Przygotowanie:
Usypac gorke z maki, zrobic dziurke, wbic jaja, dodac cukru,cukru waniliowego, masla, soli i rumu. Wyrobic ciasto, przykryc sciereczka, odstawic na godzine.
Nastepnie rozwalkowac ciasto i wycinac prostokaty o wymiarach 20 cm * 3 cm. Smazyc na glebokim, rozgrzanym oleju do momentu kiedy dostana zlotego koloru. Gotowe posypac cukrem pudrem lub zwyklym cukrem.
Toskanskie cenci
czwartek, 3 lutego 2011
Byc nowoczesnym po 75 roku zycia
Jadac autobusem bylam swiadkiem podziwiania nowoczesnosci i opanowania techniki elektronicznej. Starszej pani, z pewnoscia po siedemdziesiatce, zadzwonil telefon komorkowy. Trzymala go w reku, wiec dzwiek bylo dobrze slychac. By go odebrac najpierw wlozyla sobie w ucho sluchawki bluetooth, po czym powiedziala "pronto" ("halo"). Patrzylam na nia z podziwem jak i rowniez ze zdziwieniem, dlaczego uzywa teg o typu sprzetu siedzac wygodnie w autobusie.Przeciez go nie prowadzi?!
Druga starsza osoba, ktora mnie dzis zadzwila byla we wlasnej osobie moja tesciowa. Nie zastalam jej w domu. Postanowilam wiec wykrecic numer komorkowy. Po dlugim oczekiwaniu odebrala oznajmujac, ze jest w kosciele na mszy!! Takie rzeczy moga sie chyba zdarzyc tylko we Wloszech (Wlosi nie rozstaja sie z telefonami, maja ich nawet 2 lub 3). W Polskim kosciele "to by nie przeszlo". Oczami wyobrazni widze, jak z ambony ksiadz wstrzymuje msze i kieruje wzrok w strone grzesznika/cy.
Druga starsza osoba, ktora mnie dzis zadzwila byla we wlasnej osobie moja tesciowa. Nie zastalam jej w domu. Postanowilam wiec wykrecic numer komorkowy. Po dlugim oczekiwaniu odebrala oznajmujac, ze jest w kosciele na mszy!! Takie rzeczy moga sie chyba zdarzyc tylko we Wloszech (Wlosi nie rozstaja sie z telefonami, maja ich nawet 2 lub 3). W Polskim kosciele "to by nie przeszlo". Oczami wyobrazni widze, jak z ambony ksiadz wstrzymuje msze i kieruje wzrok w strone grzesznika/cy.
środa, 2 lutego 2011
Dzien targowy
W dzien targowy ludzie wylegaja na ulice. Juz od wczesnych godzin porannych oblegane sa stoiska z "okazjami". Ostatnio pojawilo sie duzo straganow z przedmiotami za 1 lub 2 euro.
Mozna znalezc na nich prawie wszystko: od plastikowych misek, talerzy, sciereczek po skarbonki, gabki i szczotki do czyszczenia wc.... Kobiety sa rozentuzjazmowane i czesto bywa tak, ze nie daja dojsc do stoiska. Rozpieraja sie lokciami i szukaja najlepszych "kaskow". Lubie obserwowac panie. Szans na podejscie nie mam, bo jestem z dzieckiem w spacerowce. Zabieramy za duzo miejsca przy stoisku.
Mozna znalezc na nich prawie wszystko: od plastikowych misek, talerzy, sciereczek po skarbonki, gabki i szczotki do czyszczenia wc.... Kobiety sa rozentuzjazmowane i czesto bywa tak, ze nie daja dojsc do stoiska. Rozpieraja sie lokciami i szukaja najlepszych "kaskow". Lubie obserwowac panie. Szans na podejscie nie mam, bo jestem z dzieckiem w spacerowce. Zabieramy za duzo miejsca przy stoisku.
wtorek, 1 lutego 2011
Sloneczny wtorek
Najwyzsze szczyty gor Pistoi sa mocno zasniezone. Na pewno ciesza sie z tego narciarze.
Milo przygrzewa sloneczko, wiec wybralysmy sie do parku. Jeden pan mowil do pani, ze jak jutro bedzie brzydka pogoda to znaczy, ze przez nastepne dni bedzie pieknie. To chyba jakies miejscowe przewidywania? W internecie znalazlam tylko takie przyslowie:
W parku oprocz nas byl jeszcze jeden pan z dzieckiem i przemila dziewczyna tez z dzieckiem. Okazala sie Angielka, ktora 18 lat temu wyszla za maz za Wlocha. Przez te wszystkie lata mieszkali w Anglii, a teraz postanowili wrocic do Wloch. Sa tu dopiero od miesiaca, a juz widza ze sytuacja nie jest za wesola. Z praca lepiej w Angii - powiedziala dziewczyna. Czeka ich przyzwyczajenie do nowej sytuacji, innego niz angielskiego srodowiska. "Ale wrocisz tu jeszcze do parku, prawda?" - spytala na koniec Catherine (bo tak jej na imie) z nadzieja, ze bedzie mogla jeszcze pogadac z kims kogo juz "zna".
Zasniezone gory w oddali. Widok z Pistoi
"A San Mattia (24 febbraio) la neve per la via."
"Na Swietego Macieja (24 luty) snieg na ulicy."
Ale mowa tu o 24 lutym, a nie 2 lutym. W parku oprocz nas byl jeszcze jeden pan z dzieckiem i przemila dziewczyna tez z dzieckiem. Okazala sie Angielka, ktora 18 lat temu wyszla za maz za Wlocha. Przez te wszystkie lata mieszkali w Anglii, a teraz postanowili wrocic do Wloch. Sa tu dopiero od miesiaca, a juz widza ze sytuacja nie jest za wesola. Z praca lepiej w Angii - powiedziala dziewczyna. Czeka ich przyzwyczajenie do nowej sytuacji, innego niz angielskiego srodowiska. "Ale wrocisz tu jeszcze do parku, prawda?" - spytala na koniec Catherine (bo tak jej na imie) z nadzieja, ze bedzie mogla jeszcze pogadac z kims kogo juz "zna".
poniedziałek, 31 stycznia 2011
Zytnie paleczki
W mojej ulubionej piekarni w Pistoi Irene sprzedaje (na zamowienie) make. Poprosilam, zeby odlozyla dla mnie troche tej zytniej. Postanowilam zrobic eksperyment - dlugie paleczki, ktore mozna obwinac wedlinami lub serami. Paleczki nie wyszly dlugie, gdyz nie mialam czasu robic dlugich rulonow. Zrobilam wersje "krotka". Oto przepis:
ZYTNIE PALECZKI
Składniki:
500 gram mąki zytniej
25 gram świeżych drożdży
50 gram rodzynek
30 gram sezamu
70 gram oliwy z oliwek
100 gram wody
trochę masła do wysmarowania formy
Przygotowanie:
W kubeczku z małą ilością wody i mąki rozpuszczamy drożdże. Odstawiamy do wyrośnięcia. Następnie z mąki, wody, drożdży, oliwy, rodzynek, sezamy wyrabiamy ciasto. Odstawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia (ciasto przykrywamy ściereczką).
Z ciasta "rolujemy" dlugie paseczki, kładziemy na wysmarowanej blasze.
Pieczemy przez około 15 minut w 220 stopniach.
Paleczki zanioslam do sprobowania sasiadce z dolu oraz Ezio i Giusy ze spozywczego. Giusy kroila sobie mortadele i obwijala ja wokol paleczek. Zjadala jedna po drugiej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)