poniedziałek, 2 maja 2011

Kwietniowa ankieta

Pytania kwietniowej ankiety dotyczylo mody. Oto wyniki:

1. Sledze najnowsze trendy oraz propozycje najwiekszych stylistow. Kupuje tylko markowe ubrania - odpowiedzialo 16% ankietowanych

2.Ogladam pokazy mody, ale niekoniecznie sledze trendy w modzie - odpowiedzialo 16% ankietowanych

3.Nie sledze mody, kupuje ubrania nie zwazajac czy sa markowe czy nie -  odpowiedzialo 66% ankietowanych

4.Nie lubie ubierac sie wedlug panujacej mody. Od lat wybieram zasze ten sam typ ubran - 0 odpowiedzi

niedziela, 1 maja 2011

San Baronto

Ostatnie niedziele jestem w rozjazdach. Zaczal sie sezon targow rekodzielniczych. Tym razem bylismy w San Baronto (prowincja Pistoi). Co roku, 1 maja organizowany jest targ, zabawy dla dzieci, na ogromnej polaci zieleni mozna bylo zrobic sobie piknik. Do tego przyspiewwywala lokalna "banda", a w specjalnie skonstruowanej zagrodzie pasly sie baranki i owieczki. Oto pare zdjec z dzisiejszego dnia:
 W przerwie na sieste "dziadek Gino" ucial sobie krotka drzemke.
Kozy jadly bez zatrzymania sie nawet na sekunde.

Puszczano mega gigantyczne banki mydlane.

Mauro, jak zawsze przy pracy.

Grupa muzykantow zabawiala przechodzacych.

Mimo tego, iz zapowiadali deszcz, przez caly dzien przyswiecalo slonce i powiewal delikatny wiatr. 1 maja sie udal!!

sobota, 30 kwietnia 2011

35-ta wiosna

Jednym slowem: dzis sa moje urodziny. Musze napisac, ze nie przechodze kryzysu w tym dniu, tak jak to bywa u wiekszosci moich znajomych. Czy to zla czy dobra oznaka? Nie zastanawiam sie nad tym, co osiagnelam a czego nie. Na co jest za pozno, czego nie zrobilam itd... Fakt jest faktem, lata leca jak szalone. Jeszcze niedawno przygotowywalam sie do matury. A tu za chwile dotre do grona czterdziestolatkow.
Na moje urodziny postanowilam nietypowo upiec ciasteczka. To chyba bardziej pod katem corki, a nie mojego swieta. Julcia szaleje za filmem animowanym pt."Barbapapà". Podobno w latach 70-tych "puszczala" go rowniez telewizja polska. Chodzi o rodzine "stworzonek" w roznych kolorach, wyrastajacych spod ziemi. We Wloszech, mimo swoich lat, bajka ta ciagle cieszy sie sukcesem.


Ostatnio w ksiegarni zakupilysmy mega-ksiazke o przygodach Barbapapà. A w niej miedzy innymi przepis na "Barba-ciasteczka". Postanowilam je wykonac. Oto przepis:
Barba-ciasteczka

Skladniki:
  • 200 gram orzechow laskowych
  • 200 gram masla
  • 200 gram cukru
  • 500 gram maki
  • 2 jaja
  • 3 lyzeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli

Przygotowanie:
W garnuszku rozpuszczamy maslo. W mikserze rozdrabniamy orzechy. Do miski wrzucamy wszystkie skladniki i zagniatamy ciasto.

Rozwalkowujemy je dosc grubo i wycinamy ciasteczka (o ksztaltach jakie chcecie). Na wysmarowanej maslem blasze (lub na papierze do pieczenia) rozkladamy ciasteczka.


Pieczemy 15 minut w temperaturze 180 stopni.


Ciasteczka sa przepyszne i kruchutkie. Wychodzi ich dosc duzo. Wiec jesli nie macie w programie zaproszonych gosci, lepiej zrobcie je z polowy porcji.

piątek, 29 kwietnia 2011

Kate i William

Skoro caly swiat mowi tylko dzis o jednym, to mi tez wypada o tym wspomniec. Dalam sie wciagnac w ta cala "soap opere" (jak to mowia Wlosi) i juz o 12 siedzialam przed telewizorem ogladajac slub stulecia.

Biedna Julcia nic nie rozumiala i co chwile przychodzila do mnie, a to z dvd Pik-Poka, a to z "Sasiadami" i prosila o przelaczenie kanalu. Jak tu przelaczyc na Pata i Mata, jak wlasnie William i Kate wypowiadaja sakramentalne slowa!!


Dodatkowo na Skype byla moja mama, tak wiec ogladalysmy we dwojke. Biedna Julcia, jakos dotrwala do przejazdu ulicami mlodej pary. Zaciekawily ja konie i zaczela na nie "cmokac". Potem nagle Rai 1 przerwalo transmisje i nadalo dziennik telewizyjny. To byl znak, zeby wreszcie wylaczyc te bajke.

Maly blogowy rekord II

Wczoraj blog odnotowal nowy rekord. W ciagu calego dnia zostal klikniety 298 razy!! Dziekuje wszystkim czytelnikom oraz czytelniczkom!!

Zagwostki rodzicielskie cz.IV

Gdyby ktos sie mnie spytal o porazki zyciowe bez mrugniecia okiem odpowiedzialabym: nauka mojej corki siusiania na nocniku. Jeszcze nigdy nie mialam takiej trudnej sytuacji do opanowania. Ku wyjasnieniu przedstawie wam sytuacje: po stronie polskiej dziwia sie i "lapia za glowe", ze dziecko nosi jeszcze pieluchy. Niektore dzieci znajomych robily siusiu na nocniku juz w wieku 9 miesiecy!!
Natomiast strona wloska uwaza to za calkiem normalne i twierdzi, ze samo sie zrobi, tj. przyjdzie taki dzien, ze dziecko samo zdejmie majtki (lub uwolni sie od pieluchy) i pojdzie do lazienki. We Wloszech jest tak, ze rodzice chca zeby dziecko dlugo pozostawalo jeszcze male. Przez co na przyklad na ulicach mozecie spotkac wyrosniete latorosle w spacerowkach ciuciajace smoczka z "dziecinstwa". Przez lata nosi sie tez dzieci na rekach. Czasem spotykam male postura Wloszki dzwigajace na ramionach duze dzieci. Tak wiec pielucha jest na porzadku dziennym.
Mysle, ze moim bledem bylo zakupienie spiewajacego nocnika. Julcia w mig zrozumiala  o co chodzi i zamiast uzywac nocnika do wiadomych celow, to maczala palce w buzi, rozmonotowywala nocnik, dostawala sie do przycisku, ktory po namoczeniu zaczynal grac. Jednym slowem odkryla mechanizm.
Ostatnio wymienilam nocnik na bardziej normalny. Kupilam tez specjalny reduktor do W.C. I juz widac postepy.

Uparlam sie, ze pieluchy musza pojsc wreszcie w zapomnienie. Nauka jest dluga, gdyz nie za bardzo mam kogo spytac sie o rade, ewentualnie wymiane doswiadczen w tej trudnej do opanowania sytuacji. Jesli ktoras z czytelniczek mialaby dla mnie jakies podpowiedzi, bardzo prosze o emaila...

czwartek, 28 kwietnia 2011

Dzien Gospodyni Domowej

Wczoraj we Wloszech , tj. 27 kwietnia obchodzono Dzien Gospodyni Domowej. Patronka jest Swieta Zyta. Urodziła się w biednej rodzinie we wsi Monsagrati w poblizu Lukki.  W wieku 12 lat została służącą w domu panstwa Fatinelli w Lukkce. Przez długi czas była tam źle traktowana. Jednak jej cierpliwość i dobroć zjednały w końcu jej pracodawców oraz innych służących. Uwazala, ze dobre wykonywanie swojej pracy, tj. sluzenie rodzinie Fatinelli, porownywalne bylo ze sluzeniem samemu Bogu. Z czasem powierzono jej zarządzanie całym gospodarstwem. Pomagała ubogim i potrzebującym. Swieta Zyta jest patronka Lukki.
" We Włoszech istnieje zawód gospodyni domowej i widnieje on nawet „na papierku”.Zostaje wpisywany do dokumentu tożsamości. W 1995 roku Sąd Konstytucyjny sprecyzował, iż:
„bycie gosposią domową jest pracą i musi być chroniona jak każdy inny zawód, co przewiduje art. 35 Konstytucji. Włoszki pytane, co robią w swoim życiu, bez żadnego wstydu lub skrępowania odpowiadają, że są gosposiami. No może niektóre zamerykanizowały to słowo i mówią o sobie „family manager” lub po prostu „mamma”. Pracują one na rzecz własnej rodziny i mogą być
nazywane pracownicą rodzinną (lavoratrice familiare). Włoszki zostały okrzyknięte królowymi prac domowych. Pięć godzin i dwadzieścia minut dziennie zajmują im średnio obowiązki takie jak sprzątanie (półtorej godziny), przygotowywanie jedzenia (godzina i dziewiętnaście minut), mycie naczyń (trzydzieści pięć minut), prasowanie (dwadzieścia minut). Dzieciom dedykują dwadzieścia osiem minut (coś mało...).
       Ku wielkiemu zdziwieniu odkryłam, że od 2003 roku istnieje we Włoszech Stowarzyszenie Gospodarzy Domowych. Liczy już ponad 4 tysiące członków, którym zawód gospodarza domowego został wpisany do dowodu osobistego. Stowarzyszenie organizuje kursy (podczas których można zdobyć master w Home Management), na których panowie uczą się prać, prasować,
gotować. Na stronie internetowej mogą zasięgnąć informacji, jakich środków używać do mycia podłogi, jak zrobić maseczkę na włosy zestresowane lub bez połysku, jak pielęgnować rośliny itd."

Cytat z mojej (jeszcze nieopublikowanej) ksiazki pt."W krzywym zwierciadle"

Ostatnio na Targach Weganskich spotkalam jednego z zalozycieli Stowarzyszenia. Prezentowal dobrodziejstwa jakie plyna z jedzenia i picia pokrzwy. Jedna z jego specjalnosci jest makaron pokrzywowy, na ktory zdradzil mi nawet przepis... Ale moze to juz inym razem.
Wyrabianie makaronu z pokrzywy, Vegan Fest Camaiore 2011