Pistoia wydaje sie byc szczesliwa, ze wrocilysmy. W barze witano nas tym, co zawsze bierzemy. Nie musialysmy mowic pani, ze pizza, mleczko dla Julci, cappuccino dla mnie, no i dla tesciowej "caffè macchiato".
Co chwile spotykalysmy znajoma czy znajomego. W tym ostatnim przypadku pan ucieczyl sie, ze wreszcie wrocilysmy ("przechodzilem kolo waszego domu i zagladalem na taras, czy sie bawicie") i od razu chcial zaprosic nas na kawe.
Wieczorem poszlismy na pizze ze znajomymi. Julcia nie chciala sie przebrac ze swojego ulubionego stroju. Wyszla wiec przebrana za Krolewne Sniezke. Dobrze, ze Wlosi kochaja dzieci i przystaja na rozne ich fanaberie. Kazdy sie usmiechal i chcial porozmawiac z Biancaneve (tlum.Krolewna Sniezka).
Dojscie do pizzeri troche nam zajelo, gdyz Julcia musiala przegladac sie w witrynach.
czwartek, 26 lipca 2012
środa, 25 lipca 2012
Swiety Jakub
25 lipca w Pistoi obchodzone jest Swieto Patrona.
Ciesze sie, ze zdazylam wrocic do miasta na to wydarzenie. Zrobilam jednak niewiele zdjec, gdyz jednym okiem obserwowalam Julcie (niby z tesciowa), a drugim sledzilam parade historyczna.
Oto relacja fotograficzna:
Jak co roku nie brakowalo fotografow. Ci z ogromnymi obiektywami czuja sie bardzo swobodnie i nieprofesjonalistow "spychaja" na drugi bok. W kosciele mialam takiego pana obok siebie i nie dal mi zrobic ani jednego zdjecia. Wklejam wiec film z otwarcia drzwi w bazylice i przejscia na msze poswiecona patronowi miasta:
Na koniec jeszcze kilka zdjec z zewnatrz:
Kazda grupa historyczna z odpowiedniej dzielnicy ma swojego nauczyciela, ktory maszeruje tuz obok nich. Mowi, co maja robic w danym momencie, np. przy wejsciu do kosciola kazdy ma sie uklonic. Na zdjeciu obok widzicie wlasnie osobe, ktora prowadzi grupe historyczna.
Wiecej zdjec znajdziecie na profilu Moja Toskania na facebooku.
Po skonczonej paradzie w tlumie wypatrzylam znajoma Daniele.
Na glownym placu Pistoi wszystko gotowe do wieczornego Palio. Ja jednak mysle, ze nie bede obserwowac go na zywo. Moze poczatek w telewizji. Zbyt duzo emocji, czasem zbyt silnych. Powiem tak: nie lubie jak zwierzetom dzieje sie krzywda. Mowa o koniach, ktore podczas biegu moga przewrocic sie i zranic. W zeszlym roku doszlo do ciezkich dwoch przypadkow i nastepnego dnia miasto obudzilo sie z dramatyczna wiadomoscia, ze koni juz nie ma... Dla mnie to okropne, niech Pistoia sie wstydzi za takie okrucienstwo.
Ciesze sie, ze zdazylam wrocic do miasta na to wydarzenie. Zrobilam jednak niewiele zdjec, gdyz jednym okiem obserwowalam Julcie (niby z tesciowa), a drugim sledzilam parade historyczna.
Oto relacja fotograficzna:
Jak co roku nie brakowalo fotografow. Ci z ogromnymi obiektywami czuja sie bardzo swobodnie i nieprofesjonalistow "spychaja" na drugi bok. W kosciele mialam takiego pana obok siebie i nie dal mi zrobic ani jednego zdjecia. Wklejam wiec film z otwarcia drzwi w bazylice i przejscia na msze poswiecona patronowi miasta:
Na koniec jeszcze kilka zdjec z zewnatrz:
Kazda grupa historyczna z odpowiedniej dzielnicy ma swojego nauczyciela, ktory maszeruje tuz obok nich. Mowi, co maja robic w danym momencie, np. przy wejsciu do kosciola kazdy ma sie uklonic. Na zdjeciu obok widzicie wlasnie osobe, ktora prowadzi grupe historyczna.
Wiecej zdjec znajdziecie na profilu Moja Toskania na facebooku.
Po skonczonej paradzie w tlumie wypatrzylam znajoma Daniele.
Na glownym placu Pistoi wszystko gotowe do wieczornego Palio. Ja jednak mysle, ze nie bede obserwowac go na zywo. Moze poczatek w telewizji. Zbyt duzo emocji, czasem zbyt silnych. Powiem tak: nie lubie jak zwierzetom dzieje sie krzywda. Mowa o koniach, ktore podczas biegu moga przewrocic sie i zranic. W zeszlym roku doszlo do ciezkich dwoch przypadkow i nastepnego dnia miasto obudzilo sie z dramatyczna wiadomoscia, ze koni juz nie ma... Dla mnie to okropne, niech Pistoia sie wstydzi za takie okrucienstwo.
wtorek, 24 lipca 2012
Po powrocie
Rozpoczecie dnia o godzinie 01.30 nie za bardzo wplywa na humor. Pisze dopiero teraz, bo dopiero zaczynam "dochodzic do siebie" po podrozy.
W nocy mialam okazje poznac lotnisko pod Warszawa - w Modlinie.
Wszystko tam jeszcze w powijakach. Dojazd ciezki, bo nie ma zadnych znakow drogowych. Jedzie sie na "czuja". Dobrze, ze w zeszla niedziele zrobilam sobie wycieczke, by zobaczyc gdzie tak naprawde lezy to nowe lotnisko. W kazdym badz razie tylko przy ostatnim skrzyzowaniu jest zolty znak oznajmujacy, gdzie sie znajdujemy.
Lotnisko malusienkie. Ludzie zerwani o tak wczesnej porze szukaja jak "zombi": kawy, bulki, ciastka. Kawiarnia otworzy sie wkrotce, a tymczasem mozna nacieszyc sie z dystrybutorow napojow zimnych i cieplych.
Obsluga bardzo mila i usmiechnieta, co napawa optymizmem. Widzialam, ze w pewnych kwestiach ma jeszcze problemy. Na przyklad na poklad mial wjechac pan na wozku niepelnjosprawnych. Zwolano obsluge, pomoc ze wszystkich stron, zeby uruchomic specjalny "busik", potem wysiegnik, ktory zostal przyczepiony z drugiej strony samolotu gdzie otworzono drzwi (chyba do pilota). Troche to trwalo. Widac pierwszy raz.
Toalety lotniskowe sa dwie: jedna duza, ktora o 3 nad ranem byla czysta, druga: mala: o swicie juz brudna.
Zobaczymy jak to bedzie z nowym lotniskiem, dla wielu to na pewno utrudnienie. Bez samochodu dojazd jest skomplikowany.
Wracajac do mnie: jestem juz w domu. Prosto z lotniska pojechalismy do miasta Borgo San Lorenzo przywitac nowego wloskiego obywatela: Jacopo (Jakuba).
Na goraco otworzylam walizke i odnalazlam ubranka kupione dla nowonarodzonego.
Teraz siedze juz w mieszkaniu i wlasnie swoj biego konczy druga praleczka...
poniedziałek, 23 lipca 2012
Ostatnia pizza
Dzisiaj moj ostatni dzien w Polsce. Ostatnie dni w kraju sa naprawde pelne wrazen. Wczoraj bylam jeszcze na ostatniej pizzy przed wyjazdem. Odwiedzilam pizzerie z "dziecinstwa". Obliczylam, ze znam ten lokal od ponad 20 lat. W srodku nic sie nie zmienil. Pani podajaca tez ta sama, tylko ze teraz ma blond wlosy. Smak pizzy ten sam. Skusil mnie tez sos czosnkowy (dobrze, ze nie widzial tego moj maz, bo by sie zlapal za glowe) podawany do pizzy. Niestety nie jestem juz przyzwyczajona do takich "atrakcji" kulinarnych. Noc spedzilam na piciu wody w duzych ilosciach.
Dobrze, ze spotkanie przy pizzy bylo sympatyczne. Razem z Danielem Pigonskim (znanym muzykiem i kompozytorem) omawialismy szczegoly projektu muzycznego, nad ktorym pracujemy. Trzymajcie kciuki, zeby wszystko fajnie wyszlo.
Oprocz tego Daniel poprosil mnie, bym napisala kilka utworow dla dzieci (wspolpracuje on z teatrami w calej Polsce, rowniez przy spektaklach dla najmlodszych), ale ja ze wzgledu na calkowity brak czasu zdazylam napisac tylko pare skromnych linijek.
Dzisiaj czeka mnie szalony dzien: kinder bal w przedszolu Julci (chociaz w Polsce moze sobie pochodzic), ostatnie zakupy, spotkanie u Izy i Macka oraz moje "ulubione" pakowanie walizki.
Dobrze, ze spotkanie przy pizzy bylo sympatyczne. Razem z Danielem Pigonskim (znanym muzykiem i kompozytorem) omawialismy szczegoly projektu muzycznego, nad ktorym pracujemy. Trzymajcie kciuki, zeby wszystko fajnie wyszlo.
"Samocykniecie"
Oprocz tego Daniel poprosil mnie, bym napisala kilka utworow dla dzieci (wspolpracuje on z teatrami w calej Polsce, rowniez przy spektaklach dla najmlodszych), ale ja ze wzgledu na calkowity brak czasu zdazylam napisac tylko pare skromnych linijek.
Dzisiaj czeka mnie szalony dzien: kinder bal w przedszolu Julci (chociaz w Polsce moze sobie pochodzic), ostatnie zakupy, spotkanie u Izy i Macka oraz moje "ulubione" pakowanie walizki.
niedziela, 22 lipca 2012
Bledne kolo
Poradzcie co robic? Wpadlam w bledne kolo kaloryczne!
Wlasnie dobiega konca moj pobyt w Polsce. Zdazylam spotkac sie prawie z wszystkimi znajomymi. Z tymi co sie spotkalam poszlam do kawiarni lub pizzerii. Niektorzy wpadli do mojego rodzinnego domu, a inni zaprosili mnie do siebie. Gdybym musiala policzyc ilosc godzin spedzonych przy stole i kalorycznych potraw musialabym zapasc sie ze wstydu pod ziemie.
Fakt jest taki, ze jesli sie z kims spotykasz, to nie przy pustym stole. Do kawki lub herbatki trzeba cos zamowic lub podac (we wlasnym domu ma sie rozumiec). Spodnie zaczynaja cisnac, a ja zaczynam myslec: jak wroce do Wloch to przejde na diete.
Bzdura! Bo jak jechalam do Polski, to z takim postanowieniem: same owocki sezonowe i warzywka. Przez pierwsze dni zafascynowaly mnie lubianki z truskawkami na targu. Truskaweczki miksowalam lub jadlam w calosci, po obraniu.
Sezon truskawkowy szybko minal, a wraz z nim zaczelo sie chodzenie po kawiarniach, cukierniach i innych "kalorycznych" lokalach.
Przez ostatnie dni utwierdzalam sie w postanowieniu, ze jak tylko wsiade do samolotu, to zapomne o swiecie slodyczy i dan macznych (nalesniczki, pierogi i takie tam...).
Wczoraj wieczorem sciagam poczte, a tu email od meza:
"Napisz konkretnie kiedy ladujecie, bo Andrea i Moreno chca isc na pizze".
Tak wiec w ten sposob rozpoczne oficjalne powitanie na wloskiej ziemi. Za chwile zaczna dzwonic pozostali znajomi italiani i rowniez umawiac sie na pizze (dobrze, ze we Wloszech jak juz jemy, to na slono).
Podsumowanie: Moje zycie zlozone jest z powitan i pozegnan.
- Zjedzmy pizze przed waszym wyjazdem do Polski
- Spotkajmy sie u Wedla czy Grycana przed waszym wyjazdem do Wloch
Dla mojego dobra: Prosze, niech ktos otworzy fruttauracje czy warzyracje!
Wlasnie dobiega konca moj pobyt w Polsce. Zdazylam spotkac sie prawie z wszystkimi znajomymi. Z tymi co sie spotkalam poszlam do kawiarni lub pizzerii. Niektorzy wpadli do mojego rodzinnego domu, a inni zaprosili mnie do siebie. Gdybym musiala policzyc ilosc godzin spedzonych przy stole i kalorycznych potraw musialabym zapasc sie ze wstydu pod ziemie.
Fakt jest taki, ze jesli sie z kims spotykasz, to nie przy pustym stole. Do kawki lub herbatki trzeba cos zamowic lub podac (we wlasnym domu ma sie rozumiec). Spodnie zaczynaja cisnac, a ja zaczynam myslec: jak wroce do Wloch to przejde na diete.
Bzdura! Bo jak jechalam do Polski, to z takim postanowieniem: same owocki sezonowe i warzywka. Przez pierwsze dni zafascynowaly mnie lubianki z truskawkami na targu. Truskaweczki miksowalam lub jadlam w calosci, po obraniu.
Sezon truskawkowy szybko minal, a wraz z nim zaczelo sie chodzenie po kawiarniach, cukierniach i innych "kalorycznych" lokalach.
Przez ostatnie dni utwierdzalam sie w postanowieniu, ze jak tylko wsiade do samolotu, to zapomne o swiecie slodyczy i dan macznych (nalesniczki, pierogi i takie tam...).
Wczoraj wieczorem sciagam poczte, a tu email od meza:
"Napisz konkretnie kiedy ladujecie, bo Andrea i Moreno chca isc na pizze".
Tak wiec w ten sposob rozpoczne oficjalne powitanie na wloskiej ziemi. Za chwile zaczna dzwonic pozostali znajomi italiani i rowniez umawiac sie na pizze (dobrze, ze we Wloszech jak juz jemy, to na slono).
Podsumowanie: Moje zycie zlozone jest z powitan i pozegnan.
- Zjedzmy pizze przed waszym wyjazdem do Polski
- Spotkajmy sie u Wedla czy Grycana przed waszym wyjazdem do Wloch
Dla mojego dobra: Prosze, niech ktos otworzy fruttauracje czy warzyracje!
Niech zyje brukselka!
sobota, 21 lipca 2012
piątek, 20 lipca 2012
We wrzesniu do Konstancina
Ku wyjasnieniu: Forza Italia w Polsce to klub milosnikow wloskiej motoryzacji. Nie sa oni absolutnie zwiazani z ex wloska partia, na ktorej czele stal Silvio Berlusconi.
Miłośnicy włoskiego stylu po raz
kolejny spotkają się we wrześniu w pałacu w Oborach.
Już po raz drugi pałac w Oborach
(podwarszawski Konstancin-Jeziorna) posłuży jako miejsce
dwudniowego spotkania organizowanego przez Klub Miłośników
Włoskiej Motoryzacji ForzaItalia.pl.
W drugi weekend września (8-9.09)
XVII-wieczny pałac i jego najbliższa okolica zmieni się w
prawdziwe włoskie miasteczko. Organizatorzy spotkania zadbają o
atmosferę południowego święta, bowiem rok 2012 obfituje w wiele
ważnych rocznic w świecie włoskiej motoryzacji. Tematami
przewodnimi będą między innymi: 40-lecie prezentacji Fiatów X1/9,
126, 132, Alfy Romeo Alfetta, Alfasud i Lancii Stratos, 50 lat Alfy
Romeo Giulia, stulecie firmy karoseryjnej Bertone, 10 lat najbardziej
emocjonującej odmiany Alfy Romeo 156 – modelu GTA, 20 lat Alfy
Romeo 155 oraz ćwierć wieku Alfy 164 i najlepszej rajdówki wszech
czasów: Lancii Delty Integrale.
Wśród atrakcji przygotowanych dla
uczestników spotkania przewidziany jest rajd turystyczny, liczne
wykłady i konkursy, pokaz najciekawszych samochodów wraz z
konkursem elegancji, pokaz pirotechniczny, projekcje włoskich
filmów, a także kolacja. Dla najmłodszych przewidziane są zabawy
i konkursy. O oprawę muzyczną zlotu zadba ponownie dziennikarz
muzyczny Luca D’Ambrosio.
Na terenie pałacu eksponowane będą
najciekawsze pojazdy. Dostępny będzie również parking dla 250
samochodów. Do dyspozycji uczestników przygotowanych zostanie około
50 miejsc noclegowych w pałacu. Przez cały czas trwania imprezy
czynna będzie restauracja serwująca smaczne, włoskie posiłki, a
także grill i stoiska, które proponować będą degustacje
południowych produktów.
Partnerami zlotu są firmy Fiat Auto
Poland, Ducati, Valvoline, Vespa Cafe, Forum Kultury i Języka „Il
Ponte”, kawiarnia Dr Kava, włoska księgarnia Libea, Cantina
Marsadri oraz Bella Macchina Autodetailing.
Szczegoly na stronie:
A tutaj mozecie obejrzec relacje z edycji 2011:
Subskrybuj:
Posty (Atom)