Moje sasiadki mysla, ze wyjechalam na rozmowe w sprawie jakiejs pracy. Tlumaczylam im, ze wyszla ksiazki i jade ja promowac. Ale one i tak wymyslily swoja wersje. Kto wie co tak w ogole mysla?
Przed wyjazdem jedna z nich wychylila sie ze swojego tarasu i powiedziala, ze z trawnika pod blokiem moge troche uszczknac kopru, zeby zawiezc do Polski. Wizja naszego kraju jest dla nich tak odlegla, ze nawet nie probowalam tlumaczyc im co i jak. Na poczatku kiedy moja tesciowa mnie poznala myslala, ze pochodze z kraju w ktorym niedzwiedzie chodza po ulicach. Dopiero jak przyjechala z nami na Swieta Bozego Narodzenia zmienila zdanie. Chociaz jadac do Polski wlozyla do walizki kilka paczek spaghetti... Bala sie, ze jej starszy syn umrze w Polsce z glodu."Oni tam maja wszystko" - mowila po powrocie swoim kolezankom. Ale one i tak maja swoja wyobraznie. I widza nasz kraj innymi oczyma...
:) nie tylko Włosi tak mają, ale to chyba tylko starsze pokolenie.
OdpowiedzUsuńFajnie masz, jeszcze ambasadorem musisz być!
OdpowiedzUsuńMazeno, skad ten pomysl na ambasadora?
OdpowiedzUsuń