czwartek, 2 lutego 2012

Ostatni wpis dotyczacy PG

Po szesciu dniach ciszy dostalam odpowiedz od gazety Polska Gotuje. Mimo, ze moje emaile adresowane byly do dwoch naczelnych redaktorek napisal do mnie Publishing Manager do spraw nowych projektow. Pan napisal, ze przytaczam jedynie wybrane fakty oraz sugeruje nieuczciwe traktowanie autorow za co oczekuja bezzwlocznego zaprzestania rozpowszechnienia krzywdzacych wydawce oskarzen i usuniecia dotychczasowych. W celu polubownego i szybkiego rozwiazania sprawy w nastepnym wydaniu gazety umieszczone zostanie sprostowanie dotyczace slowniczka.
Nie bede komentowac. Korespondencje z gazeta Polska Gotuje uwazam za zamknieta. A wszystkich, ktorzy maja cos do powiedzenia zapraszam na blog:


Opublikujemy kazdy wpis.



4 komentarze:

  1. Ja byłabym ostrożna z tym "podawaniem dalej", rozumiem oburzenie w imię obrony własności intelektualnej, ale o ile plusy z pewnością kogoś mogą ucieszyć, o tyle minusy mogą być np. podsyłane przez konkurencję. czy macie narzędzia do weryfikowania prawdziwości wpisów, czy stać was na ewentualne konsekwencje, jeśli ktoś oskarży o zniesławienie? a to się często zdarza... pozdrawiam dacapo

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog skierowany jest do bloggerow i bloggerek, ktorzy chca opisac swoje doswiadczenia. Udostepniamy tylko miejsce do wolnych opinii. Jesli ktos nie zgadza sie z nimi, moze odpowiedziec, opublikujemy kazda replike, jesli tylko jest sensowna.
    Nadsylane listy sa do zweryfikowania, gdyz wiemy ze osoba do nas piszaca prowadzi taki i taki blog.
    Wierze, ze w Polsce istnieje cos takiego jak wolnosc slowa i informacji. To cos, o co walczylismy ponad dwadziescia lat temu, a o co obecnie walczy sie we Wloszech. Z checia przyjmujemy pochwaly, ale musimy byc przygotowani rowniez na krytyki. Podam przyklad: przeciez nie oskarze o znieslawienie pani, ktora na spotkaniu z moja ksiazka powiedziala mi wprost, ze uznaje tylko ksiazki pani Tessy Capponi – Borawskiej lub nie pozwe pani, ktora powiedziala, ze zna lepsze kalendarze od moich, ktore kupuje na miejscowym bazarku pod swoim blokiem.
    W gornej czesci blogu widnieje rowniez napis: Autorki nie ponoszą odpowiedzialności za treść postów. Wszystkie opinie są własnością piszacych. Odpowiedzialnosc za tresc postow ponosi calkowicie ich autor.
    Taki tekst znajdziesz na kazdej stronie internetowej, na ktorej znajduja sie opinie roznych czytelnikow.
    Pozdr.,A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Olu, ja też mam obawy, bo w mediach są prawne rekiny i jeśli zechcą, to znajdą haczyk. Cały czas odczuwam niepokój po zobaczeniu Twojego nowego pomysłu, bo nie jestem pewna, czy możesz napisać tylko, że nie odpowiadasz za treść publikowanych artykułów. Przecież całość Ty sygnujesz. Zdarzyło mi się, że ktoś ukradł moje zdjęcia na pewnym forum i gdybym chciała, to mogłabym pozwać właścicielkę forum,bo to ona ponosi odpowiedzialność za zachowanie praw autorskich. Poza tym, jak zweryfikujesz prawdziwość tekstu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Olu, nie będę per pani, ok? zobacz np. ten zapis na waszym blogu :
    "Opisz dokladnie Twoja historie, a my ja opublikujemy.".
    Jestem kompletnym laikiem, ale dla mnie na pierwszy rzut oka ewentualna odpowiedzialność jest wasza, bo to wy publikujecie, a nie ci ktorzy piszą. druga sprawa, tu nie chodzi o krytykę typu "wolę tessę" lub "wolę kalendarz z bazarku". dla mnie zniesławienie to gdy ktoś mówi O TOBIE nieprawdę. Typu "Pani Seghi za pieniądze z książki kupiła sobie sztuczne futro, a słynie z ekologicznego nastawienia".
    Wiesz, temat jest bardzą grzązki, a internet dziś to potężna broń i internetowe rekiny, jak to dobrze określiła Malgatosca nie pozwolą sobie na zbytnią krytykę... myślę, że sprawę powinniście przemyśleć.Ale to tylko moje skromnie, kompletnie skromne zdania.
    Pozdrawiam z zasypanej i kompletnie zablokowanej Romagni.

    OdpowiedzUsuń