czwartek, 25 sierpnia 2011

Dzien Swietego Bartlomieja

Wczoraj i przedwczoraj w Pistoi obchodzono Dzien Swietgo Bartlomieja.


Jest on opiekunem dzieci, stad mozna powiedziec ze w miescie swietowano Dzien Dziecka. Tak jest co roku, od bardzo wielu lat.  Ulica, ktora prowadzi do kosciola Swietgo Bartlomieja, zostaje zamknieta dla ruchu samochodowego. Staje na niej mnostwo kolorowych stoisk. Sa przede wszystkim zabawki oraz slodycze.

Mega stoisko ze wszystkim co dusza (a moze zoladek) zapragnie

Podczas tych dwoch dni wypiekane sa specjalne ciasteczka z kruchego ciasta







Ciastka Swietego Bartlomieja















Nie zabraknie wozu, z ktorego sprzedaja kanapki i smazone kielbaski. Na placu gra orkiestra.


W kosciele przy glownym oltarzu stoi 4 lub 5 ksiezy i udziela swiecenia dzieciom i rodzicom. Wydarzenie to jest tak popularne w miescie, ze w kosciele ustawia sie doslownie dluga kolejka.


Kosciol Swietego Bartlomieja znalazl swietne rozwiazanie na walke z goracacem. Przy wejsciu w koszyczku leza "wachlarze", duze prostakaty z plastiku. Mozna sie nimi ochlodzic. Napis na kartce informuje, ze przy wyjsciu wachlarze nalezy zostawic.


Przy kosciele i za nim czekaja na dzieci inne atrakcje. Mozna rysowac na ulicy, skakac na dmuchanym dinozaurze lub bawic sie w rzucanie kolkiem itd....



















Sprzedawcy mieli pelne rece roboty. Mimo tego, ze baloniki poszly w gore (specjalnie na te okazje z 5 na 6 euro) pani nie nadazala z dmuchaniem i zawiazywaniem.





Brigidini - typowe anyzowe ciasteczka z Lamporecchio













środa, 24 sierpnia 2011

Farma z Valdibure

Co jakis czas jezdzimy na farmy rolnicze - biologiczne. Jest to bardzo mily sposob na bezposredni zakup warzyw i owocow. Jadac osobiscie mozemy obejrzec jak rosna wszystkie sezonowe pysznosci, poznajemy producenta i kupujemy bez tzw.posrednikow.
Na ostatniej farmie duzo sie dzialo. Ze wszystkich stron zlatywaly sie koty i niesmialo patrzyly na nas z ukrycia. W oborce chrumkaly sobie 3 swinki: 2 czarne: skrzyzowanie swini z dzikiem oraz jedna rozowawa z czarnymi plamami: rasa bardzo znana i typowa dla Toskanii tj. cinta senese:


Julcia miala atrakcje w postaci zbierania pomidorow. Moj maz obrywal drzewa brzoskwiniowe, figowe oraz gruszkowe (specjalna odmiana z miasta Ferrary, ksztaltem przypominajaca jablko):

 Gruszka z Ferrary

Przechodzac obok kiwi pani wlascicielka powiedziala nam, ze ostatnie upaly zniszczyly wszystkie owoce, co zreszta mozecie zobaczyc na zjdeciu:


Na farmie rosly baklazany, kapusia (na ktora dala mi przepis wlascicielka, a ktory przygotuje w tych dniach i Wam podam), papryka oraz czarna kapusta typowa dla Toskanii (tzw.cavolo nero):

Czarna toskanska kapusta

Caly ranek zlecial na zbieraniu. Na farmie rosna oczywiscie oliwki, ktore po zebraniu zostaja przerobione na miejscu.


Zostalam zaproszenie na tloczenie oliwy. Juz nie moge sie doczekac! Ciekawostka: zeby wycisnac olej z 400 kg oliwek maszyna potrzebuje 1,5 godziny.


Oczywiscie nie moglo zabraknac winogron:


Podobno w przyszlym tygodniu mozna zaczac zrywac te dojrzale!!

wtorek, 23 sierpnia 2011

Weekend sredniowieczny

Sama nie wiem, jak trzymam sie jeszcze na nogach. Przez 4 dni pracowalam po 18 godzin. Wczoraj zamiast leniuchowac mialam mnostwo spraw do zalatwienia. W miedzyczasie wzielam jeszcze udzial w akcji warzywnej. Wciaz czekam na wyniki konkursu na danie toskanskie, ciekawa jestem kto wygral?
Wracajac do dlugiego 4-dniowego weekendu: pojechalam na targi sredniowieczne do Pontremoli.
To bardzo dziwne miasteczko. Jesli mieszkancy Cie nie znaja, sa wobec Ciebie zamknieci i nieufni. Jesli natomiast zdazyli sie z Toba zapoznac, niespodziewanie staja sie otwarci i wylewni. Do Pontremoli jezdze od ponad 6 lat. Mieszkancy zdazyli opatrzec sie z moja twarza do tego stopnia, ze przychodza by mnie pozdrowic i porozmawiac. Stalam sie jakby ich czlonkiem rodziny. Glowne pytania, jakie padaja, nie dotycza targow lub pogody (jak to zazwyczaj bywa). Rozmawiamy o naszych rodzinach, sprawach z zycia osobistego w stylu: co u Was, a co u nas, jak sie czuje corka, czy juz jest duza itd...
Mieszkancy Pontremoli ni maja zbytniej smykalki do robienia interesow. Zycie plynie tu spokojnie i leniwie. Tylko 4 dni w roku (powiedzmy 5 dni, bo nalezy wliczyc rowniez konkurs na najlepsza ksiazke odbywajacy sie na wiosne) odzywa i w doslownym znaczeniu przebudza sie ze snu.W zwiazku z tym, ze jest to tylko kilka dni sklepikarze tak naprawde nie zdazaja sie obudzic. Byc moze jest to zbyt duzy szok. Przez miasto przechodzi kilkanascie tysiecy zwiedzajacych, ktorzy (naturalnie) chca cos zjesc, wypic lub przekasic. Pierwszego i drugiego dnia sklepikarze daja jakos rade zaspokoic zapotrzebowania klientow. Trzeciego dnia, juz od samego rana w barach nie ma praktycznie nic. Tylko kawa.
Zszokowani sprzedawcy, ktorzy dostaja zastrzyk naglego przyplywu handlu i gotowki gubia sie w tym wszystkim. Nie potrafia sie odnalezc, co czasem doprowadza do dziwnych sytuacji. Podam przyklad: codziennie rano chodzilysmy z Julcia do tego samego baru, bralysmy mleko i slodkiego rogalika. Pierwszego dnia za mleko policzono nam 0,50 euro, drugiego 0,90 euro, a trzeciego juz 1 euro!!
A teraz kilka slow o wydarzeniu: z roku na rok jest coraz piekniejsze, coraz bardziej atrakcyjniejsze. Parada historyczna coraz dluzsza, spektakle doslownie w kazdej czesci miasta.






Pierwszego dnia ta pani wystepowala jako elegancka dama z krolewskiego dworu....

A drugiego jako prosta kobieta


W sobote, gdy juz bylo ciemno, puszczono do nieba male latarenki, oswietlily one cale niebo nad Pontremoli. W niedziele, jak zawsze o polnocy sztuczne ognie.
I tym razem udalo mi sie spotkac Zucchero, ktory mieszka w poblizu centrum. Wymienilismy kilka slow pozdrawiajac sie do przyszlego roku.


Wiecej o Pontremoli i targach sredniowiecznych w mojej drugiej ksiazce, ktora wyjdzie w ... ??
Na koniec kilka zdjec:


Bizuteria skusila rowniez siostre zakonna...




Sowa z przepieknymi bursztynowymi oczami, hipnotyzowala wszystkich przechodniow

Wozek z "zabawkami" nadwornego pajaca...




...oraz pajac pozujacy ze mna do zdjecia

Swoim przebranie znajomy Gianluca przypominal raczej czasy cesarstwa rzymskiego