Rankiem w centrum miasta przeszla grupa muzyczna. Nie wiem jak oni zdolali grac w takim upale!!
Korzystajac z wolnej minuty przeszlam sie po centrum. Plac Sali zostal zamieniony w jeden wielki lokal gastronomiczny. Wszedzie porchetta: kanapka z pieczona swinka. Mimo dosc wysokiej ceny (4 euro) wszyscy sie nia zajadali.
Oto filmik przedstawiajacy krojenie porchetty:
A oto porchetta we wlasnej osobie:
Przewozne lokale gastronomiczne (ogromne wozy "pudelka", ktore po rozlozeniu sie sprzedaja kanapki, napoje i smaza frytki oraz kielbaski i parowki) uginaly sie od jedzenia. Sprzedawcy nie nadazali smazyc:
Oto jedno zdjecie (pod slonce) - rzut na targ Pistoia Blues:
Tym razem odwiedzili mnie:
Simone i Elisa (drugi raz)
Anna z mezem
Listonosz z rodzina
Annunziata (trzeci raz) z przyjaciolka (Julcia chetna do zdjecia)
Asia z rodzina w komplecie
Linda (trzeci raz) z ciocia
Daniele
Wieczor skonczyl sie znow okolo 3 nad ranem. Termometr wskazywal 29 stopnie!
Pistoia Blues, do zobaczenia w przyszlym roku!!
mimo gorąca, widzę że żołądek ważeniejszy... Nawet przy takim skwarze Włosi mają chęć na bułki, szynki itd... Niesamowite... Granita albo lody to ja rozumiem:)
OdpowiedzUsuń