piątek, 21 października 2011

Sredniowiecze w Ratuszu

W Ratuszu w Pistoi jedna z dzielnic miasta zrobila mini wystawe sredniowieczna. Juz od wejscia wita nas pani w kostiumie z epoki. I chyba tylko ta pani jest dla nas mila.


Pozostale nie mialy zbyt dobrego dnia. Wchodzac do sali rzuca sie w oczy stoisko z ciasteczkami: trzy rozne rodzaje. Spytalam sie, czy sa to ciastka typowe dla Pistoi.

Na to pani odpowiedziala, ze sa to ciastka toskanskie pochodzace ze sredniowiecza. Ale przepisu nie ma. Zeby je miec nalezy tak jak oni studiowac stare ksiegi, dokumenty i wtedy odkryje sie przepisy. Zamarlam.
Druga mila pani wkroczyla za nami do drugiej sali, tej ze sredniowiecznymi eksponatami. A raczej rekonstrukcja wiejskiego zycia. Chcialam zrobic zdjecie, a w tym czasie moja Julcia podniosla "line wystawiennicza" i chciala przejsc na strone ekspozycji. Pani doskoczyla mowiac, ze te liny sa specjalnie ustawione,zeby ustrzec sie przed takimi akcjami.


Prawde mowiac, jeszcze nigdy nie widzialam Wloszki lub Wlocha tak nastawionego do dzieci. Tu naprawde pozwala sie prawie na wszystko. Wiadomo male istoty nie stoja grzecznie w miejscu. Mozna zwrocic uwage w lagodny sposob. Ta pani jednak z lagodnosci nie miala nic.
Po wyjsciu szybko zapomnialam o dwoch niemilych paniach. Spojrzalam na Plac Bazyliki i grupke panow dyskutujacych w sloneczku. Zastanawiali sie, co dzieje sie w Ratuszu i czy warto isc czy nie.

5 komentarzy:

  1. Nieprzyjazna i nieprzyjemna ta obsluga. Widocznie dobrali specjalnie dwie, ktore dzieci nie lubia, zeby im troche pozatruwaly zycie. Tylko nie wiem po co, w koncu nic sie tej ekspozycji nie stalo. Pani chyba chciala byc bardzo wazna. A moglo byc tak milo :). Poza ty Olu ja Cie podziwiam, ledwo wrocilas, juz odkrylas kolejna atrakcje w swoim miescie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A to w sumie poczulas sie jak u nas w muzeum:) My mamy taka rodzinna anegdote zwiazana ze zwiedzaniem jednego zamku. Pani przewodniczka opowiadala cos zwiedzajacym, a w tym czasie moj Olek podszedl do makiety i podniosl jakis budynek folwarczny i machal nim do mnie zza plecow pani przewodniczki. Po cichu do niego podeszlam i mu odebralam i w poplochu odstawilam gdzie popadnie... Do dzis nie wiemy jak sie to skonczylo, bo byc moze zmienilam historie tej okolicy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na calym swiecie sa ludzie,ktorzy wstaja "lewa naga" i tacy,ktorzy wszystko robia za kare...
    Widocznie te panie naleza do ktorejs kategorii.
    Na szczescie ,mam takie wrazenie, "smutasow" jest mniej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Atrakcji pelno wokolo. Przez miesiac pare rzeczy zmienilo sie w Pistoi. Wszystko odkrywa sie na nowo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szybko przywykniesz.
    Wlochy jawily mi sie zawsze bardzo przyjazne dzieciom. Ciasteczka byly niejadalne!
    Jesli rzeczy owe przetrwały tyle czsu to od przekroczenia sznurka tez by wytrzymaly. A tak na powaznie zgadzam sie z przedwpisowniczkami - ale slowo wymyslilam!

    OdpowiedzUsuń