wtorek, 21 lutego 2012

Ostatni dzien karnawalu

Ach, jak zlecial ten karnawal! Zbyt szybko.
Wraz z Julcia wybralysmy sie do centrum Pistoi by szukac sladow ostatniego dnia "festy".
Witryna w barze na Placu Sali cala ustrojona w balony oraz plastikowe maski. Barman przebrany za aniola.


W sklepach spozywczych i piekarniach frittelle di riso (kulki ryzowe) oraz cenci (faworki).







Cenci podobne do polskich faworkow








Na placu zabaw dzieci rzucajace konfetti oraz pryskajace spaghetti (spray, z ktorego wylatuje kolorowa klejaca sie mazia. Wszedzie brudno i klejaco sie od tych karnawalowych zabaw. Babcia jednego dziecka opryskala sprayem hustawke.


Ja osobiscie nie widzialam w tym nic zabawnego. Potem wysypala paczke konfetti i powiedziala do wnuczki, ze trzeba isc do sklepu dokupic jeszcze z jedna paczke.  W miedzyczasie przyszlo jedno dziecko i chcialo sie pobujac, ale nie moglo bo hustawka kleila sie od kolorowej mazi.
Julcia dostala balonik od dziewczynki (tej od babci, ktora daje dobry przyklad innym). Po 5 minutach dziewczynka podeszla do nas by odebrac balonik (mimo tego, ze w reku miala takie same 3 balony). Julcia spuscila glowe i zaniemowila...
Moja tesciowa znow usmazyla ze 2 kilo frittelli. Dla nas, sasiadow z gory, dla siebie i dla starszego syna...
A jak wy spedzacie ostatni dzien karnawalu?

5 komentarzy:

  1. Ja w zasadzie bez żadnych rewelacji, podjadam sobie czekoladowe smakołyki. A Anglicy mają dziś Pancake Day ( Shrove Tuesday ), czyli Ostatki. Zajadają się naleśnikami. Ale mi się serce ściska na myśl o tym z czym oni jedzą te naleśniki - kompletny brak wyobraźni i marnowanie pysznego ciasta! Anglicy jedzą je z cukrem i marmoladą cytrynową!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez podjadam,co sie da ! Glownie slodkosci.Moze spotkam sie z sasiadami na jakims "roboczym" ostatkowym wieczorze.Marza mi sie racuchy,ktore zawsze robi sasiad...Mam na deser panforte,na pewno sie nadaje na ostatni dzien karnawalu.
    Od jutra postanowilam naprawde poscic,chociaz szykuje juz pysznego sledzika w slodko-kwasnej zalewie z cebulka,rodzynkami i migdalami.On moze tylko zaostrzyc apetyt...Sprobuje byc asertywna :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. no to Aniu jutro sasiedzi beda musieli rowniez przyjsc na sledzika zeby przegryzc dzisiejsze racuchy. Ja w ostatki wyszlam wczesnie z pracy bo o 17.00! no to mam jeszcze czas zeby pomyslec co zrobic, choc chyba bardziej przyziemne sprawy zajma czas. Za oknem wieje i pada snieg wiec na spacery ostatkowe nie ma co isc...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś do tej pory nie trafiłam tu, ale postaram się nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Serdecznie witam nowa Czytelniczke i zapraszam do czestego zagladania. Pozdrawiam serdecznie, Aleksandra.

    OdpowiedzUsuń