Opisujac wydarzenia w Toskanii nie jestesmy w stanie ominac aspektu miesnego. Wydaje mi sie, ze zeby przyblizyc zycie w tym regionie, nalezy odwiedzic rowniez swieta zwiazanem z miesem. Na Vegan Fest czulismy sie jak ryba w wodzie, na Swiecie Slimaka zamowilismy "penne al pomodoro".
Kilka miesiecy temu pisalam o hodowli slimakow w poblizu Florencji. Teraz na wlasne oczy moglam przekonac sie, ilu jest wielbicieli jedzenia tych stworzen.
Festa miala miejsce w miejscowosci Cavriglia, w prowincji Arezzo.
W internecie wyczytalam, ze odbywa sie na stadionie. W myslach stanal mi ogromny teren z tysiacami stolikow i krzesel i ludzie zajadajacy sie slimakami. Na szczescie na miejscu okazalo sie, ze owszem festa jest na stadionie, ale w restauracji stojacej tuz obok.
Nie latwo bylo zlapac szefa wydarzenia. Pan Piero dlugo ociagal sie, by przyjsc do naszego stolika. Moim zdaniem w srodku kuchni namawiano sie, czy mnie wpuscic i pokazac wszystko czy nie.
Poczatkowo kelner przyniosl mi do stolu (do pokazania) dwa sztandarowe dania: slimaki w sosie pomidorowych oraz Stufano alla sangienovese (duszone mieso w sosie).
Nastepnie podszedl pan Piero.
Udzielil wywiadu po ktorym nabral zaufania i postanowil zaprowadzic mnie do kuchni. A tam jak mroweczki wszyscy sie uwijali.
Paczek z kremem w przerwie miedzy jednym gotowaniem, a drugim
Zaznaczam, wszyscy wolontariusze, wiekszosc starsze osoby, ktore pamietaja jeszcze pierwsza edycje festy, ktora odbyla sie 36 lat temu!
Pan Piero zdradzil, ze podczas kazdego dnia festy (a jest ich 3) przygotowuja 180 kilo slimakow oraz 80 kilo duszonego miesa. Nie liczy natomiast pozostalych dan, ktorych jest bardzo wiele w karcie restauracji.
Po godzinie 18 podawana jest pizza. W dzien festy pizzaiolo przygotowuje ich az 200.
Pan Piero wyjasnia jak powstaja pizze
Slimaki podawane sa w muszlach. Dostaje sie do nich dlugi, drewniany patyczek. Reszty domyslcie sie...
Jakoś nie potrafiłabym zjeść tego stworzonka, zresztą podobnie mam z owocami morza. Mój mąż się zajada, ja nie potrafię...
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam i zjadłabym z ogromna radoscia.
OdpowiedzUsuńZazdroszcze Wam!
Sposób jedzenia ślimaków patyczkiem poznałam w Hiszpanii,bo Francuzi to tylko widelczyki.
Hej Olu. Odzywam sie, jeszcze z innego wymiaru :D (nie opanowalismy jeszcze do konca przeprowadzek), ale teskniłam już za blogami :). Relacja wspaniala a Wasze "penne al pomodoro" wyglada smakowicie. Mam nadzieje, ze tak samo smakowalo :)
OdpowiedzUsuńWolę obserwowac slimaka i mowic "slimak, slimak pokaz rogi.."pamietam szelest skorupek i miny zadowolonych Wlochow; widzialam tez dzieci jedzace te "przysmaki". Ciekawa relacja.
OdpowiedzUsuń