W sklepie z artykulami elektrycznymi i AGD przyciaga niezbyt codzienna wystawa. Siedzi na niej recznie uszyta lala z napisem "Anti stress".
Na mysl przychodza mi setki pytan: czy sklep zarabia malo? czy jest juz tak zle we Wloszech, ze zamiast suszarek, golarek, zarowek, lodowek trzeba sprzedawac lale na odstresowanie? czy to nowa moda? czy to laleczka woo-doo? Czy pomaga przetrwac dzien?
A Wy co o tym wszystkim myslicie?