Sprzedawaly przede wszystkim sery, rozne rozniste, od miekkich po bardzo bardzo dojrzalo. Miejscami nie mozna bylo przejsc, taki unosil sie zapaszek! (zartuje).
Ser z dyni
Drugim produktem byly wyroby miesne, glownie salami.
Trzecim, najbardziej cieszacym sie produktem byly bagietki oraz slodkie rogaliki. Do stoiska non stop stala kolejka.
Przygotowywanie pieczywa
W rezultacie cale centrum Pistoi jadlo bagietki. Oto kilka zdjec:
Jednak Toskanczyk nie moze obyc sie bez pieczywa!
My natomiast skusilismy sie na danie warzywne: kartofle w ziolach. Wygladaly smakowicie. Po zjedzeniu zmienilismy troche zdanie: zbyt duzo w jednym daniu:
kartofle, papryka,chyba fenkul - to ok
pieczarki - jeszcze ujdzie
smietana - juz nie
mnostwo ziol, ktore "zagluszyly" smaki warzyw: kminek, oregano, chyba kurkuma, inne mocne ziola....
Chyba przyzwyczilismy sie do prostych potraw toskanskich, smietana wybila nas z rytmu.