Wszystko to wina autoatrady Florencja - Bolonia. Wiecznie zablokowana. Jak nieroboty drogowe trwajace od x lat, to niestety wypadki. Wjezdzajac na autostrade w Pistoi nie bylo zadnych ostrzezen ani komunikatow. Dopiero przed ostatnim zjadem napis wypadek. Nie zjechalismy, bo wiazaloby sie to z szukaniem drogi w gorach, jazda po kretych serpentynach. Wiecie jak to jest. Zaryzykowalismy, bo napisane bylo: 1 km stojacych samochodow. Poza tym nawet jak jest wypadek, to probuja puszczac jednym pasem. Ale w tym przypadku zderzyly sie az 4 samochody!
Reasumujac: 2 godziny stania w czarnym korku (wszystkie auta zgasily swiatla i siliniki), we mgle i przed wjazdem do tunelu. Nerwowe zerkanie na zegarek i powolne zegnanie wylotu do Polski.
Dojechalismy godzine po wylocie. Zakupilismy nowy bilet...
Lotnisko w Forlì
Tym sposobem moj lot ekonomiczny kosztuje wiecej niz normalny. Zastanawiam sie, czy to warto robic tyle kilometrow w tym niepewnym dojezdzie. Moze lepiej kupic klasyczny lot z Florencji i odbyc lot w spokoju.