Goraco daje sie we znaki. Byc moze nie byloby powodow do narzekan, gdyby nie ta wilgotnosc powietrza. Powietrze stoi, a z nas splywa pot.
Caly czas mysli sie o czyms chlodnym do zjedzenia lub wypicia. W domu ratuja melony i arbuzy prosto z lodowki, sama pychota.
Natomiast na miescie koniecznie trzeba zjesc loda. Wczoraj postawilysmy na klasyczne smaki: truskawke i orzechy laskowe.
Ostatnio probowalam smaku: sera i gruszki, ale bez entuzjazmu. Dobre natomiast sa lody: ricotta i maliny. Sama narobilam sobie smaku. A jest po 24, w zamrazalce tylko zielony groszek...