Wczoraj moje sasiadki z gory zajely sie wypiekaniem. Jedna wyrabiala ciasto i formowala ciastka, nastepnie kladla je na blasze, pukala do drugiej sasiadki, ktora wkladala je do swojego piekarnika. Wspolpraca dopracowana do perfekcji. Zostalysmy wyroznione przez dwie panie i tez dostalysmy ich domowe wypieki.
Kruche pierozki z dzemem w srodku byly wspanialym deserem po kolacji.
Zycie w bloku ma tez pozytywne strony. My, kobiety, wymieniamy sie co chwile potrawami, ktore same przyrzadzilysmy.