Mysle, ze rodzic puszczajacy swoje dziecko do wloskiej szkoly/przedszkola musi byc przygotowany na wszystko.
Kilka dni temu nauczycielka wreczyla mi kolejne kartki z informacjami.
Jedna dotyczyla sytuacji w przedszkolu (tlum.bieda) i prosby o przelanie 30 euro na akcesoria szkolne. Do kartki dolaczony byl wypeniony rachunek, wystarczy isc na poczte i zaplacic. List informowal rowniez, ze jak ktos chce przelac wiecej to moze, stad na rachunku nie ma zaznaczonej konkretnej cyfry.
Druga kartka byla bardzo niepokojaca. Dyrekcja przedszkola informuje, ze zaobserwowano obecnosc wszy w budynku! W zwiazku z tym, cytuje, rodzice proszeni sa o uwazna kontrole wlasnych dzieci i w razie potrzeby podjecie odpowiednich dzialan.
Moja sasiadka z gory (niemalze non-stop "zwisajaca z okna" i zawsze chetna do pogaduszek) twierdzi, ze wszy w szkolach sa na porzadku dziennym. A co najgorsze, ze nie biora sie z brudu! To z czego, przepraszam! Z czystosci?!
Kochani, po wszach, to chyba tylko czas na wypatrywanie karaluchow.
Droga Italio, w ktorym kierunku zmierzasz? W obecnej sytuacji przypominasz mi Tytanica, ktory powoli zatapial sie w morskiej otchlani...