Dzien po tym wydarzeniu, bedac w parku w Pistoi (gdzie trawa spalona jest od slonca) zaobserwowalysmy takie oto wydarzenie: przyjechal ogromny woz strazacki.
Wyszlo z nich wielu strazakow i udalo sie w strone placu zabaw. Wszystkie mamy z dziecmi ogladaly sie za pozarem. Jednak to nie z powodu ognia przyjechali strazacy. Okazalo sie, ze na drzewie siedzi kot!
Panowie przyniesli dluga drabine, przekonali kotka zeby podszedl blizej, po czym wzieli go na rece i zniesli na ziemie.
Kotek byl lekko zdziwiony, moze nawet troche zaspany.
Strazacy odjechali, a my poobserwowalysmy chwile kotka. Mysle, ze nalezal on do chodzacych wlasna droga (brak siersci na polowie ciala oraz brak oka...) i ze powtorzy pobyt na drzewie.
Po akcji