Jeszcze stan surowy dachowki...
Tym razem byla ze mna Julcia, ktora dostala ogromna kartke na ktorej malowala Barbapapy, pieski oraz kotki.
Potem spodobaly jej sie profesjonalne farby Malgosi i trudno bylo jej wytlumaczyc, ze mozna uzywac ich w ograniczonej ilosci.
Moja dachowka, po trzech godzinach lakierowania, malowania byla wreszcie gotowa. Oto rezultat:
Ukonczona praca, ktora zawisnie u mnie w kuchni