Moznaby powiedziec, ze ze Wloszech 15 sierpnia zamiera zycie miejskie. Wszyscy opuscili swoje mieszkania i ruszyli nad morze lub w gory.
Zeby Wam to udowodnic przeszlam sie po glownych ulicach Pistoi.
Wspolczuje turystom, ktorzy pragna znalezc otwarty bar, wypic kawe lub zjesc jakas przekaske. Lub najprosciej skorzystac z toalety.
Pozostale zdjecia witryn znajdziecie na profilu Moja Toskania na stronie Facebook.
Miło jak nie jest tłoczno, ale bez przesady.
OdpowiedzUsuńAle Ciebie morze nie zwabiło, rozkoszujesz się pustką?
W miejscowości gdzie mieszkam jest istne zatrzęsienie turystów w tych dniach. Ja najchętniej nie wychodziłabym z domu :) Sklepikarze i wszyscy świadczący usługi zacierają ręce bo dla nich ten okres to najlepszy zarobek :)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNam udalo sie uciec przed feriami. Zastanawialismy sie, jak ten kraj moze funcjonowac gdy wszyscy jada na wakacje w tym czasym czasie? Tloki na autostradzie byly juz w sobote.
OdpowiedzUsuńMalo co funkcjonuje w tych dniach, tylko slonce funkcjonuje (z czego ciesza sie Wlosi odpoczywajacy nad morzem)
OdpowiedzUsuńTak, to jest fajne, że tak po prostu wszystko jest zamknięte. Pamiętam jaki przeżyłam szok, kiedy pojechałam do Włoch i musiałam niemalże każdą rzecz, której potrzebowałam w domu kupić w innym sklepie :) W Warszawie przyzwyczaiłam się do supermarketów, choć ich nie lubię, jednak ułatwiały mi życie.
OdpowiedzUsuńTak więc takie miejsca uczą cierpliwości i tego, że nie wszystko dostanę od razu :) Przydaje się w życiu. Od tamtej pory o tym pamiętam i staram się omijać supermarkety, z różnym skutkiem ;)
pozdrawiam