Dzisiejszy dzien byl naprawde przepiekny. Pogoda dopisala, dzieki czemu spotkanie na Polach Mokotowskich udalo sie wspaniale. Oto relacja:
Po spotkaniu przyszla pora pozegnania. Moj maz odlatywal do domu. Trzy dni spedzone w Polsce byly bardzo intensywne. Uczestniczyl w dwoch spotkaniach autorskich oraz byl na przyjeciu urodzinowym naszej znajomej. Napiety harmonogram. Prawde mowiac, nie bylo czasu zeby spokojnie usiasc i pogadac o domowych sprawach. Tak szybko zlecialo. Usiedlismy na lotnisku. Zamowilismy sobie kawe, ktora okazala sie napojem w jasno czarnym kolorze. W dodatku w mega kubkach. Daleko jej bylo do wloskiej kawy.
Na lotnisku odprawiali sie prawie sami Wlosi. Czyzby, tak jak moj maz, wyskoczyli do Warszawy na weekend?
Nie smuć się, miło będzie się witać! :-)
OdpowiedzUsuńKawa, no cóż ja tylko espresso, wystrzegam się takich lurek, bo to bez smaku i skutku.
Czekam na Oboźną!
Serdecznie zapraszam!! Tam napijemy sie prawdziwej kawy!
OdpowiedzUsuń