Dzisiaj sa urodziny tesciowej. Mam zawsze ogromny problem, co jej kupic. Bo tak naprawde zawsze jest niezadowolona z prezentu. "To juz mam, tego nie potrzebuje, tego mam po kilka sztuk...." Kwiaty sa jedynymi, ktore sprawiaja jej przyjemnosc. Na cale szczescie. Dzisiaj wiec kupilysmy dwie doniczki miniaturowych rozyczek: jedne czerwone, drugie pomaranczowe.
Swietowac poszlysmy do baru, pyszne cappuccino i slodka buleczka poprawiaja samopoczucie.
Wracajac do domu mijalysmy siedzibe stowarzyszenia onlus, ktora przyjmuje rozne rzeczy, nastepnie sprzedaje je, a pieniadze przeznacza na chorych.
- Jak umre, to wszystkie ubrania zanies tutaj - powiedziala dzisiejsza solenizantka.
I jak tu radosnie swietowac?
Spotkanie zakonczylysmy w parku, ktory polepszyl nastroj. Zachwycily mnie dojrzewajace mandarynki oraz kwiatnace kwiatki. Zrobilam im chyba ze 100 zdjec!
Bardzo interesujący dzień Pani OLU .
OdpowiedzUsuńNic dodać ,nic ująć .
A zdjęcie mandarynek i kwiatów -śliczne .Jestem zachwycona jak zawsze takim widokiem .
Pozdrawiam z chłodnej Wielkopolski
Wszystkiego dobrego dla Mamy Twojego męża, zdrowia i 100lat a może więcej.Dlaczego urodziny i śmierć tak się splatają?
OdpowiedzUsuńDobrze, że Mała wie, że Babcia też świętuje!
A tortu jubilatka nie podała?
Zdjęcia niesamowite, niedaleko mnie jest ulica Mandarynki ale tam na skwerku nie ma takich cudów. A te kwiaty, nie za zimno im? Tak w ogóle to przesada, macie tam piękne niebo i jeszcze kwitnące i dojrzałe mandarynki. I jak tu nie być szczęśliwym w takim miejscu... :)
niesamowita ta pogoda u Was. Zreszta Maria tez jest niesamowita:)
OdpowiedzUsuń