wtorek, 24 kwietnia 2012

Pierwszy dzien w domu

Przechodzac z parkingu na samolot spadl mi na ziemie moja wiekowa, bursztynowa zawieszka. Cud, ze uslyszalam jak spada. Cud, ze bursztyn sie nie rozbil. A jeszcze wiekszy cud: jak on spadl, skoro koleczko laczace zawieszke jest nienaruszone! Wierze w znaki. Nie wiem, co oznacza ten. Wkrotce sie okaze.
Pogoda we Wloszech niesamowicie mnie zaskoczyla. Deszcz ze sloncem. Raz to, raz to. Wynik: piekna kolorowa tecza rozposcierajaca sie nad autostrada.


Po wejsciu do domu postawilam walizki w korytarzu, ktore nadal czekaja na rozpakowanie. Zajrzalam do kuchni, do szafeczek pelnych przecierow pomidorowych. Spytalam Julci:
- Chcesz makaron?
- Siiiiiiii!!!!!!!



Witamy we wloskim domu!

9 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Warszawa jest smutna bez Ciebie" i Julci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak wyzej!
    A wczoraj siedzialysmy...

    OdpowiedzUsuń
  4. a polski dom pusciutenki... nic sie nie dzieje..nic sie tylko nie zmienilo: nonna caly czas gada przez telefon... Julcia by powiedziala "nonna halo nie"! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. my tez musimy przyzwyczaic sie do nowych sytuacji i narazie nie mozemy jakos sobie znalezc miejsca. musimy wejsc w rutyne dnia codzinnego...

    OdpowiedzUsuń
  6. Olu,
    ta zawieszka to na pewno dobry znak!
    Spokojnego powrotu - fizycznie i duchowo.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie kiedyś urwało się serduszko , które nosiłam całe zycie a własciwie nie urwało tylko w jakiś dziwny sposób spadło. Nic się nadzwyczajnego nie wydarzyło chociaż też byłam zdziwiona i trochę przerażona. Więc spokojniutko . A makaron też sii. per favore

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziekuje Wam dziewczyny, ja tez mysle, ze to dobry znak, bo w koncu zawieszka sie nie potlukla. Pozdrawiam, A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma to jak w domu!:) A dla mnie makaron też poproszę:) Zawsze!
    Ja też wierzę w znaki Olu.

    OdpowiedzUsuń