W ostatnie dwa weekendy swietowalismy karczocha - cos dla mojej tesciowej!
Nie moglam sie doczekac, az pojedziemy zobaczyc to wydarzenie.
Pozzale to mala miescina oddalona od Empoli o jakies 3-4 km.
Po raz pierwszy w tym roku urzadzala Swieto Karczocha.
Miescinka naprawde malutka, zrobilam takie oto sympatyczne zdjecie:
Na miejscu okazalo sie, ze festa zaczyna sie po godzinie 18. A my przybylismy okolo 15... I co tu robic przez 3 godziny? Postanowilam zajrzec "za kulisy". Odkrylam radosnych panow obierajacych karczochy:
Wyobrazcie sobie, ze na sobote i niedziele obieraja oni okolo 3000 karczochow!
Siedza, siedza i obieraja. Podobno od 3 dni, ale nie wiem czy to prawda, chyba raczej tak sobie zartowali.
W wielkich baliach plywaly sobie kawalki karczochow. Moczyly sie w cytrynie, by nie zgorzkniec.
Mialam przyjemnosc poznania glownego dowodzacego festa: pana Giancarlo Boldrini, ktory byl tak uprzejmy, ze opowiedzial mi wszystko o karczochach z rejonu Empoli oraz pokazal feste od kuchni.
Pan Giancarlo (w t-shirt-cie specjalnie przygotowanym na Swieto Karczocha) i ja
A oto w skrocie menu jakie przygotowano na sobote:
Przystawki: dwa rodzaje zapiekanego pieczywa (crostini) z masa karczochowa, carpaccio karczochowe z serem grana padano oraz sakiewka miesno - karczochowa.
Sakiewka okazala sie jednak panzerotto - zapiekanym ciastem w ksztalcie trojkata
Pierwsze danie:
risotto z karczochami oraz penne z karczochami w sosie pomidorowym
Drugie danie:
Slony torcik z karczochami oraz rosbeef z karczochami
W tym roku nie przygotowano slodkosci z karczochow, ale pan Giancarlo obiecal ze w przyszlym roku zrobia ciasto.
Czy wyobrazacie sobie, ze w pierwszy weekend festy przyszlo okolo 1800 osob!
Oto jedna z sal przygotowana na przyjecie smakoszy:
Po godzinie 16 pojawilo sie stoisko, na ktorym sprzedawano eko - karczochy:
Gdzie nie spojrzelismy widzielismy tylko te warzywa:
Niestety nie doczekalismy godziny 18. Poproslismy slony torcik karczochowy na wynos, ktory akurat wyszedl z pieca:
Torcik okazal sie wysmienity i tak jak powiedzial pan Giancarlo, straczyl na dwie kolacje. Byl naprawde bardzo sycacy! Mniam.
Smaczna ta imprezka:)
OdpowiedzUsuńCzy pojechala z Wami wloska mamma ?
OdpowiedzUsuńNa pewno mialaby duzo do powiedzenia,przeciez jest ekspertem w dziedzinie karczochow !
Tych świąt różnego autoramentu to Wam we Włoszech zazdroszczę:-))) A święta karczochów w szczególności!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Asia
Swietna rzecz taka fiesta. Cieszy też , że to panowie zajmowali się tym co zwykle robią kobiety,Duży plusik. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie tez zdziwilo, ze to mezczyzni obierali karczochy. Wszystkie kobiety znalazlam w kuchni. Dobry podzial rol.
OdpowiedzUsuńNiesamowita impreza, szkoda, ze nie mogliscie zostac dluzej.
OdpowiedzUsuńOkienko - super, od razu robi się cieplej gdy kiennica zamknieta.